sobota, 29 października 2016

Niezapomniane wakacje - ,, Niespodzianka " Rozdział 45

Podziwiając piękne widoki Marco podszedł do mnie i przytulił  mnie od tyłu. 

- Podoba Ci się ? ( zapytał szepcząc mi do ucha )

- Tak bardzo ( wyszeptałam ) 

- To bardzo się cieszę.

- Dziękuję ( odwróciłam się w jego stronę i złożyłam na jego ustach gorący pocałunek )

- Mmm Pani Reus :* ( zaczerwienił się )

- Tak Panie Reus ?

- Bardzo Panią kocham.

- Ja Pana też bardzo kocham.

Stojąc tak razem i oglądając co się dzieje na plaży do drzwi rozlega się pukanie do drzwi. Marco podchodzi i je otwiera.

- Dzień dobry ( powiedział nastoletni chłopak )

- Dzień dobry, mogę Ci w czymś pomóc ?( zapytał zapraszając chłopaka do pokoju )

- Czy ja mogę prosić Pana o autograf ? ( zapytał )

- Pewnie, jak masz na imię? ( zapytał Marco uśmiechając się do chłopaka )

- Lukas ( podał mu koszulkę z numerem Marco )

- Grasz  w piłkę ? ( zapytał Marco )

- Tak z kolegami, mamy własną lokalną drużynę. Niestety bez sukcesów.

- Naprawdę ? A mógłbym wpaść i pokopać z Wami ? Oczywiście jeżeli żona mnie z pokoju wypuści ( zaśmiali się oboje i jednocześnie spojrzeli w moją stronę )

- Puszczę ( odpowiedziałam szybko )

- Ale naprawdę chciałby Pan z nami grać ? 

- Tak pewnie ! i nie mówi do mnie Pan, Marco jestem ( podał mu dłoń na przywitanie ) 

- To bardzo się cieszę, może dzisiaj o 18:00 za szkołą ? ( również podał mu dłoń )

- Pewnie tylko powiedz gdzie to jest.

- Jak Pan znaczy jak pójdziesz w kierunku plaży zobaczysz duży żółty budynek to jest właśnie szkoła i jak już dojdziesz do szkoły to skręć w lewo i zobaczysz boisko. 

- Okey może zapamiętam :D ( zaśmiał się ) 

- Naprawdę jeszcze raz dziękuję.

- Widzimy się o 18:00 i nie dziękuj :)  

Kiedy Lukas wyszedł z pokoju Marco siedział na kanapie z telefonem w ręku i się cieszył do ekranika. 

- Co się tak cieszysz ? ( zapytałam zaciekawiona )

- A bo mam dla Ciebie niespodziankę.

- Dla mnie ? znowu ? 

- Tak. Dzisiaj o 18:00 przyjdzie do Ciebie niespodzianka.

- Jak przyjdzie ?

- No na nogach kochanie przyjdzie.

Stoję na przeciwko jego i intensywnie się w niego wpatruję próbując wyczytać coś z jego twarzy, ale bez rezultatu... Moja podświadomość wścieka się, że nic nie wie i rzuca telefonem o ścianę głośno krzycząc ,,Powiedz co to za niespodzianka !" Mój mąż teraz we mnie się wpatruje z dziwną miną..

- Kochanie ? ( pyta zaniepokojony )

- Tak ? ( wyrywam się z amoku ) 

- O czym myślisz ? 

- O twojej niespodziance.

- Zobaczysz sama :)

Podszedł do mnie i mocno przytulił, pocałował i poszedł do małego.

                                                                  ***  Pokój Omera 

- Chodź synek do taty. 

Marco wziął Omera i chodził z nim po pokoju śpiewając piosenki Borussii Dortmund. 


wtorek, 18 października 2016

Niezapomniane wakacje - Lecimy :) Rozdział 44

Czekając na start samolotu Marco zajmuje się Omerem a ja z uśmiechem na twarzy ich obserwuje. Mały jest tak bardzo do niego podobny, ten sam uśmiech, nosek i oczywiście zielone oczka. Obserwuję ludzi, którzy wygodnie siedzą w swoich fotelach i zastanawiam się dokąd lecimy. 

- Marco dokąd lecimy ? 

- Zobaczysz to jest niespodzianka :* 

- Aha... ( spojrzałam na niego stanowczo ) 

- Tak ja też Cię Kocham :* ( uśmiechnął się, po czym wrócił do ubierania Omera ) 

I tak sobie siedzę wpatrując się jak głupia w zasłonięte okno samolotu, pewnie zabawnie wyglądam a moja podświadomość nie wybiera w słowach określając moją osobę.. Startujemy. Omer śpi a mój mąż szuka czegoś na mapie.

- Czego szukasz ?

- Tutaj lecimy ( powiedział i wskazał palcem wyspę na mapie )

- Lecimy do Portugalii ? ( zapytałam z ogromną ciekawością )

- Tak a dokładniej lecimy do Lizbony :* 

- Naprawdę ?

- Tak widziałem ostatnio, że szukałaś w Internecie miejsc do zwiedzania w Lizbonie, więc pomyślałem za Ciebie i wykupiłem nam 2 tygodnie w hotelu :* 

- Kochany jesteś dziękuję :* ( objęłam jego szyje rękoma i delikatnie go pocałowałam )

- Dla Was wszystko ♥ 

Lecimy i lecimy Omer zgłodniał tak jak jego tatuś i oboje zajadali się smakołykami, Marco objadał się krewetkami w sosie śmietanowym a Omer zaś mlekiem również o kremowej konsystencji :D a mi zostały jedynie bułeczki maślane... 

- Jak długo kochanie będziesz na tak radykalnej diecie ? ( żartował Marco ) 

- Tak długo kochanie jak twój syn będzie karmiony piersią ( uśmiechnęłam się do niego )

- Aaa to nie fajnie... 

- A no widzisz, ciężkie jest życie kobiety :* 

- A no ciężkie.

- Czy podać coś jeszcze Panu ? ( zapytała rudowłosa i długonoga dziewczyna, która traktowała mnie jak powietrze lecz z bardzo troskliwie zajmowała się MOIM MĘŻEM z podkreśleniem na MOIM )

- Tak, gdyby Pani mogła i przyniosła mi pieluszkę dla mojego syna i bułeczki mleczne dla mojej żony to byłbym bardzo wdzięczny. ( obdarował ją ciepłym uśmiechem i obrócił się w moją stronę ) 

- Tak proszę Pana.. ( obróciła się na pięcie i bez uśmiechu poszła do kantorka ) 

- Dobrze jej powiedziałem kochanie ? ( z szerokim uśmiechem na twarzy wpatruje się we mnie )

- Hehe bardzo dobrze :D 

Kiedy rudowłosa Pani podała zamówienie, Marco  szybko je od niej wziął i skinieniem głowy podziękował.Dolatujemy do Lizbony a zza okna takie widoki pieszczą moje oczy ♥ 

Znalezione obrazy dla zapytania lizbona z lotu ptakaZnalezione obrazy dla zapytania lizbona z lotu ptaka 

- Boże jak tu jest pięknie ♥♥ 

- Bardzo się cieszę, że Ci się podoba ( obdarowałam Go namiętnym buziakiem )

- Kocham Cię ! Dziękuję ♥  

- My Ciebie też kochamy ! ( Marco trzyma małego na rękach i oboje mnie obserwują )

Wylądowaliśmy w Lizbonie jak tu jest pięknie. Prosto z lotniska pojechaliśmy do hotelu Marco został i dokańczał formalności z meldunkiem a ja z synem poszłam do pokoju. Po przebraniu Omera położyłam go spać a ja otworzyłam drzwi na taras... 

Znalezione obrazy dla zapytania lizbona 

- Ja nie chcę stąd wyjeżdżać ( powiedziałam sama do siebie, zachwycając się przepięknym widokiem ) 

niedziela, 16 października 2016

Niezapomniane wakacje - ,,Dwóch najważniejszych ♥'' Rozdział 43

Moja miłość właśnie patrzy w me oczy i uśmiecha się szeroko ukazując rząd pięknych zębów, goście zachwyceni, pogoda dopisuje a ja ? Ja szaleję ze szczęścia, mam przy sobie dwóch najważniejszych mężczyzn w swoim życiu wymarzonego męża i uroczego synka :) 

- Dziękujemy za cudowną zabawę i życzymy szczęścia kochani (Erik z Gosią żegnają się z nami)

- My też dziękujemy, że byliście ( powiedziałam i pożegnaliśmy się ) 

- Marco, dziękuję za ten cudowny ślub i wesele :* 

- Dla Ciebie wszystko ! ♥ 

- ,, Ona temu winna,ona temu winna pocałować Go powinna "!! ( widać, że Auba, Łukasz i Nuri świetnie się bawią a jednocześnie świetnie robią za wodzirejów na weselu, chyba muszą się przebranżowić :D ) 

- Zdrowie Państwa Młodych ( krzyczy tata Marco ) 

- Gorzko,gorzko ! ( krzyczą wszyscy goście intensywnie na nas patrząc ) 

- Daj buziaka księżniczko :* ( jak zawsze w doskonałym humorze :D delikatnie i romantycznie składa na moich ustach gorący pocałunek ) 

Goście zachwyceni pocałunkiem a w moich płucach brak tlenu, moja podświadomość powoli traci przytomność i cicho mówi ,, kończ przystojniaku bo będziesz miał pogrzeb w dniu ślubu " - upada na podłogę... 

- Marco ( odsuwam męża, jednocześnie przerywając jakże długi pocałunek ) 

- Tak ? stało się coś ? ( zapytał )

- Nie nic się nie stało.

- To dlaczego się odsunęłaś ?

- Dlatego, że jakieś 200 osób się na nas patrzy, wstydzę się... ( wzrok biegł mi po parkiecie )

- Hehe, przyzwyczaj się kochanie tak już będzie zawsze :* Chodź zjemy jeszcze coś i będziemy jechać ( wziął mnie za rękę i prowadził mnie do naszego stolika )

- Marco, ale dokąd będziemy jechać ? 

- No na miesiąc miodowy.

- A mały ? 

- Jedzie z nami, nie zostawię małego Pana Reusa :* ( uśmiechnął się i zaczął jeść sałatkę ) 

Siedząc przy stoliku obserwuję gości tańczących na parkiecie, widzę mamę Marco która odprowadza pijanego wuja do pokoju, Marcel wygina się z jakąś nieznaną pięknością a Robin w samotności zajada się łososiem w białym sosie. Po 20 minutach żegnamy się z gośćmi i wyruszamy na nasz miesiąc miodowy, odbieramy syna od Yvonne i żegnamy się z Nico. 

- Wszystko mamy ? ( zapytałam Marco stojąc przed wejściem na lotnisko ) 

- Tak, dziecko jest więc mamy wszystko możemy lecieć ( powiedział to oczywiście ze swoim łobuzerskim uśmiechem ) 

- A dokąd my tak właściwie lecimy ? 

- A zobaczysz sama :* 

Po odprawie na lotnisku usiedliśmy wygonie w naszych fotelach i przygotowywaliśmy się do odlotu... 

                                                                            *** 
Witam ! właśnie powróciłam z nowym rozdziałem, myślałam aby zakończyć pisanie lecz mi to nie wychodziło :D Mam nadzieję, że się spodoba :*  Zostawiajcie komentarze pod postami i oceniajcie jak się podoba i czy się podoba :) 

niedziela, 19 czerwca 2016

Niezapomniane wakacje - Ślub ♥ Rozdział 42

Po wyjściu ze szpitala, od razu pojechaliśmy na lotnisko, z którego mieliśmy wylecieć do Dortmundu na wesele. Po długiej i męczącej podróży wszyscy pojechaliśmy do swoich domów.

- Marco weź małego, ja przygotuję łóżeczko.

- Dobrze, no chodź do taty !

Weszłam do sypialni a w niej stało duże brązowe łóżeczko turystyczne z przyczepioną czarno-żółtą flagą, obok niego leżała duża wyprawka dla małego i mnóstwo kwiatów i pluszaków.  W jednym z bukietów był liścik ,,witajcie w domu, Marco z twoimi rodzicami to wszystko dla Was przygotowaliśmy, wesele też już jest dopięte na ostatni guzik. Stary będziesz miał takie wesele, że mucha nie siada. Zawsze Ci wierny przyjaciel Marcel :) ''  Co oni planują ? Dlaczego ja nic nie wiem o żadnych przygotowaniach do wesela ? 

- Marco, daj małego i tutaj Marcel zostawił dla Ciebie liścik. 

- Liścik ? jaki liścik ? ( zapytał zdziwiony ) 

- No w bukiecie, dla Ciebie, chodź to przeczytasz.  

Przyszedł i wziął do ręki liścik, zerkając na mnie uważnie czytał i uśmiechał się ukradkiem.

- Czytałaś ? ( pokazuje liścik ) 

- Tak... nie wiedziałam, że jest do Ciebie. 

- I  nie masz żadnych pytań ? 

- Mam i to mnóstwo, ale wolę nie wiedzieć. ( uśmiechnął się ) 

- Jutro bierzemy ślub.

- Co ? jak to jutro ? 

- Wszystko jest gotowe więc na co czekać ?

- Ja sukni nie mam, no Marco ! 

- Spokojnie masz, oczywiście nie widziałem jej, ale z pewnością Ci się spodoba.  

- Na którą ?

- 10:00 w kościele, a potem niespodzianka ( zaczął się śmiać )

- Co Wy planujecie ?

- Już nic, bo wszystko już jest zaplanowane :) 

Po długim dniu, wieczorem usiedliśmy na kanapie w pokoju i korzystając z tego, że mały śpi spędziliśmy trochę czasu razem, tylko ja i mój przyszły mąż. Jeszcze niedawno były to tylko marzenia, a teraz ? teraz wiem, że w marzenia warto wierzyć i nigdy się nie poddawać. Już jutro będę Panią Reus, ja skromna dziewczyna z Polski wyjdę za mąż za Niemieckiego piłkarza, szalenie przystojnego piłkarza..  ♥  Noc przespaliśmy spokojnie, synek się obudził tylko raz do karmienia, Marco od samego rana jest zabiegany, jakby nie on. 

- Kochanie czasu nie ma ! 

- Spokojnie.

- Zaraz przyjdzie moja mama i zabierze Omera i przyjdą jakieś stylistki i Cię przygotują do ślubu. ( oczy mu zabłyszczały ) 

Mi z zaskoczenia odebrało głos, jakie znowu stylistki, sama się mogę ubrać... czy nie mogę ? Patrzę pytająco w stronę mojego piłkarza a on łobuzersko się uśmiecha. 

- Pani Reus ( zarumienił się ) 

- Tak, Panie Reus ? 

- Bardzo, Panią kocham ♥

- Ja Pana  też bardzo kocham ♥  

Podszedł i złożył na moich ustach gorący pocałunek, gdy rozlega się pukanie do drzwi.

- Obiecuje, że założę prąd i nikt nie zapuka. 

- Idź otwórz :* 

Marco otworzył drzwi, a do domu weszło 6 kobiet w tym mama Marco i Yvonne. 

- Marco zabieraj swoje rzeczy i uciekaj z domu ( poganiała go siostra ) 

- Wyganiasz mnie z własnego mieszkania wiesz o tym ? 

- Wiem, ale musisz to przeżyć, no już nie ma Cię tu :D 

Marco ze swoją mamą i Omerem pojechali do domu rodzinnego a Yvonne została i razem z tymi paniami robili ze mnie bóstwo, bynajmniej próbowali :D 

-  Jesteś gotowa ! ( powiedziała Yvonne ) 

- Jedziemy do kościoła !  ( krzyknęłam, spoglądając na zegarek ) 

Wybiegłyśmy z mieszkania a przed nim stał Robin z ustrojonym samochodem. Wsiadłyśmy a on nie wiedział co powiedzieć. Po 15 minutach bez przestrzegania praw ruchu drogowego dojechaliśmy na miejsce. Kościół wyglądał cudownie, mój Marco stał przed ołtarzem ze łzami w oczach, szłam do niego powoli ( tak aby się nie wywalić ) zgrabnym ruchem, w ręku trzymając bukiecik z małych białych różyczek. 

Przysięga ♥
Ja Marco biorę Ciebie Jowito za żonę i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci. 

Kiedy wypowiadał przysięgę nie mogłam powstrzymać łez, moje marzenia dzisiaj stają się faktem, miałam ochotę krzyczeć, aby cały świat się dowiedział jak bardzo kocham tego człowieka 

Jowito przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.  
Teraz przyszła kolej na mnie ♥ ( cała w nerwach ) 
Ja Jowita biorę Ciebie Marco za męża i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.  

Marco  przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.  

- Możesz pocałować Pannę młodą ( powiedział ksiądz ) 

- Kocham Cię Marco ♥ 

- Ja Ciebie też Kocham :* Moja księżniczka ♥ 

************************************************************************************************************
I takim cudownym akcentem kończę ten rozdział i prawdopodobnie blog. Dziękuję za odwiedzanie, komentowanie i za ciepłe słowa, bez Was by tego nie było :* W planach mam aby założyć następnego bloga lecz to już w formie książki. Dziękuję jeszcze raz, że mogłam spełniać swoje marzenia, a to co pisałam Wam się podobało ♥ 

niedziela, 5 czerwca 2016

Niezapomniane wakacje - Ślub...? ale, że jak ??? Rozdział 41

Nad ranem do sali wchodzi pielęgniarka ( przyjaciółka Caro ) przywozi mi Omera do nakarmienia i opuszcza salę. Kiedy karmię swojego synka do sali wbiega Marco z wielkim pluszowym misiem. 

- Kochanie ? ( pytam  z zaskoczeniem ) 

- Tak to ja nic się nie bój.

- Hehe dobrze, postaw go obok szafki i chodź usiądź. 

- Dobrze ( zrobił tak jak powiedziałam ) 

Usiadł obok i uważnie przyglądał nam się, na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech odsłaniając rząd białych zębów. Ręką zaczął głaskać mnie po głowie, a z jego oczu popłynęły duże krople łez, mój mężczyzna płacze... 

- Ej Marco ? 

- Przepraszam, ale jestem tak bardzo szczęśliwy.. ( rozpłakał się, przyciskając głowę do mych włosów ) 

- Kochanie :* 

- Co ja bym bez Was zrobił ? nawet nie chcę sobie wyobrażać życia bez Ciebie i Omera. 

- Marco nie płacz, nigdzie się nie wybieramy :* Kochanie spokojnie :* 

Kiedy mały zjadł, Marco wziął go na ręce żeby mu się odbiło, chodził po sali z Omerem na rękach a ja nie mogłam nacieszyć się tym cudownym widokiem. Mój piłkarz, który czasami sam zachowuje się jak dziecko, teraz sam je ma... moja bogini uderza głową o ścianę, kiedy uświadamia sobie, że będzie miała do wychowania dziecko i Marco.. OMG 

- Czyż nie ślicznie razem wyglądamy ?  ( zapytał z uśmiechem, przyjmując boczną pozycję )

- Cudownie kochanie razem wyglądacie. 

- Oczka ma po mamusi śliczne, duże i brązowe, nosek też po mamusi bo taki malutki, włoski ma po nas obojgu bo mieszane a uśmiech chyba po tatusiu, oj  wszystkie laski twoje synu :D 

- Hehehe Marco, z tymi laskami to niech jeszcze czeka. 

- Hehe spokojnie :D  Kochanie bo chyba muszę Ci o czymś powiedzieć ( odłożył małego do łóżeczka szpitalnego i usiadł obok mnie.) 

- Tak ?

- Bo wczoraj chyba widziałem przyjaciółkę Caro, może się mylę ale była podobna...

- Tak to ona..

- A skąd to wiesz ?

- Wczoraj mi powiedziała jak poszedłeś, wydawałeś jej się bardzo znajomy. ( prychnęłam ) Mów co u Yvonne i Nico ? 

- A wszystko dobrze, Yvonne szuka biletów do Dortmundu a Nico już się nie może doczekać aż zobaczy naszego syna :*

- Wracamy do domu ? i jutro już wychodzę. 

- Tak wracamy i bardzo dobrze, powiem Yvonne żeby zarezerwowała bilety na wtorek.

- A dlaczego wracamy ? 

- Bo kochanie spóźnimy się na własny ślub. ( powiedział z uśmiechem, kiedy miałam zapytać się o ślub do sali wszedł lekarz z pielęgniarką ) 

- Przepraszam Pana, czy może Pan opuścić salę na czas badania ? ( zapytała łagodnie pielęgniarka ) 

- Ależ oczywiście, kotek będę po południu. 

- Jak się Pani czuje ? ( zapytał lekarz, czytając moją kartę ) 

- Dobrze dziękuję. 

- Jutro już Pani może wyjść do domu z dzieckiem, nie ma żadnych przeciwwskazań na to :) ( oznajmił z uśmiechem ) 

Pielęgniarka zabrała Omera do sali dla noworodków i zostałam sama na sali.. Matko jak nudno, poszła bym sobie na SIP dawno mnie tam już nie było... pociesza mnie fakt iż niedługo wrócę do domu z moimi mężczyznami *,* ale nie daje mi spokoju ślub, o którym wspomniał Marco, o on kombinuje ? Ja nawet nie mam sukni, nic nie jest zrobione, jaki ślub ??? Z nudów zasnęłam. Przypominały mi się zaręczyny, te piękne chwile kiedy Marco na stadionie pełnym ludzi zapytał ,, Zostaniesz moją żoną " ? a cały stadion ,, Powiedz TAK !! " cudowne chwile... :D 

piątek, 27 maja 2016

Niezapomniane wakacje - Mały Reus Rozdział 40

Po zjedzonym  posiłku Marco jak obiecał tak zrobił, wszyscy razem udaliśmy się na mały rejs jachtem :)     



- Marco chodź na chwilę (powiedziałam siedząc w kabinie )

- Tak, stało się coś ? ( zapytał ze strachem w głosie )

- Marco ja chyba rodzę ( powiedziałam ze łzami w oczach, ściskając jego dłoń ) 

- O matko ! nie żartuj sobie.

- Nie żartuję ! aaauua ! 

- Yvonne !!! ( Marco zaczął wołać siostrę ) 

- I co tak krzyczysz ? ( wchodzi do kabiny ) 

- Ona rodzi !! ( mówi przestraszony ) 

- Marco wyjdź i zawiadom służby medyczne. 

Kiedy Marco opuścił kabinę, Yvonne zaczęła mnie uspokajać i poszła po ręczniki. Po 40 minutach dopłynęliśmy do brzegu a wraz z nami mały Reus. Lekarze natychmiast przetransportowali mnie i małego do szpitala, a Marco z siostrą i Nico pojechali do domu po ubranka dla dziecka.  Kiedy dojechali do szpitala Omer leżał przy mnie, Marco kiedy zobaczył swojego syna nie mógł powstrzymać łez.

- To jest nasz syn? ( zapytał ocierając łzy ) 

- Tak kochanie, to jest nasz syn. 

- O mój Boże, jaki on jest śliczny.. jak mamusia.

- Marco :)  

- Synek, hej mały ( Marco usiadł obok łóżka i rozmawiał z Omerem )

Kiedy wziął małego na ręce emocje wzięły górę, Marco mocno przytulił Omera do siebie a mnie chwycił za dłoń i delikatnie pocałował. Spędził z nami praktycznie cały dzień, kiedy pielęgniarka kazała opuścić już salę Marco obdarzył ją lodowatym spojrzeniem i grzecznie się jej posłuchał. 

- Ma Pani przystojnego narzeczonego.

- A dziękuję :) 

- Wie Pani, że już chyba Go gdzieś widziałam ( pielęgniarka stanęła w zamyśleniu )

Nie dziwię się, jego to już chyba każdy widział i zna. Patrząc na tą pielęgniarkę o długich włosach kolor bardziej zmyty pomarańcz, nie za wysoka, taka przy kości haaa ten przystojniak jest mój ! uciekaj mała ! krzyczy do niej moja mała bogini, która wyciąga mały miecz i jest gotowa stawać do walki. Zadziorna się robi :) 

- Już wiem ! To jest piłkarz, moja przyjaciółka była jego dziewczyną ( powiedziała dumnie )  

 Że co kurwa ! Caro to jej przyjaciółka !? no lepiej już być nie może...  

- Ale z tego co wiem to pojechała teraz do jakiegoś sanatorium (kontynuuje ) 

Tak sanatorium... dożywotnie na 15 lat, żyć nie umierać po prostu. 

-  Rozumiem ( odpowiedziałam ) 

-  To ja już Panią zostawię, dobranoc. 

-  Dobranoc. 

Po długim i wyczerpującym dniu zapadłam w błogi sen... 



poniedziałek, 9 maja 2016

Niezapomniane wakacje - Ms.&Mrs. Reus Rozdział 39

Marco śpi, a ja postanowiłam wyjść na spacer po plaży. Idąc przypominałam  sobie wakacje na, których właśnie poznałam mojego piłkarza, poszłam w miejsce, w którym spędziliśmy pierwszą wspólną noc.  Miło było powspominać sobie te cudowne chwile spędzone razem, nagle podchodzi do mnie grupka młodych ludzi proszących mnie o autograf, było to miłe lecz jak dla mnie trochę zawstydzające. Moja podświadomość z dumą podpisywała kartki młodym osobą i mówiła do mnie ,, przyzwyczaj się kochana, tak już będzie zawsze " Po kilkugodzinnym spacerze po plaży wróciłam do domu, Marco siedział na łóżku i z kimś rozmawiał przez telefon,kiedy mnie zobaczył zatrzymał mnie gestem ręki.


 





-  Gdzie byłaś ? martwiłem się ( powiedział, łapiąc mnie za dłoń )


 

- Byłam na spacerze. 

- Mogłaś powiedzieć .

- Spałeś, nie chciałam Cię budzić ( powiedziałam siadając na łóżko ) 

- No dobrze, to jak było na spacerze ? 

-  A dobrze, potrafisz sobie wyobrazić, że rozdawałam autografy ( powiedziałam z niedowierzaniem ) 

- Ooo i jak, podoba się ? ( zapytał się z szerokim uśmiechem ) 

-  Daj spokój, nigdy więcej ! 

Marco zaczął się śmiać, objął mnie i powiedział 

- Przyzwyczaisz się do tego. 

Spojrzałam na niego i przewróciłam oczami, kiedy chciałam go pocałować ciche pomieszczenie wypełniło głośne pukanie do drzwi. Moja podświadomość usiadła oburzona na kanapie i zaczęła wyzywać... Poszedł otworzyć drzwi. 

- Kochanie zobacz kto nas odwiedził ( Powiedział głośno, zamykając wejściowe drzwi )

Do pokoju wbiegł Nico a za nim  weszła Yvonne. 

-  Ciociaa ! ( Nico wpadł mi w ramiona ) 

- Nico Ty łobuzie co tu robisz ? 

-  Wujek Marco nas zaprosił, nie cieszysz się ? ( zapytał i lekko posmutniał ) 

-  No co Ty kochanie, pewnie że się cieszę ( mocno Go przytuliłam ) 

Nico usiadł mi na kolanach i mocno przytulił, Marco dobrze pomyślał aby Yvonne i Nico do nas przyjechali, nie wiem dlaczego ale przy tym łobuzie zapominam o wszystkim co się stało. 

- Zjecie coś ? ( zapytałam )

- Nie, jedliśmy już w kawiarence na lotnisku, ale pójdziemy się położyć podroż była długa. ( powiedziała Yvonne z uśmiechem i wzięła Nico za rękę ) 

Marco wziął od siostry torbę i pokazał im pokój na piętrze. Kiedy przyszedł usiadł obok mnie i złożył  na moich ustach delikatny ale namiętny pocałunek. Moja wewnętrzna ja rozpływa się pod dotykiem tego cudownego faceta, kolana jak z waty i te przyśpieszone bicie serca OMG.. zawał.... 

- Pragnę Cię ! tu i teraz. ( powiedział, dotykając mnie po całym ciele dalej całując ) 

- Nie możemy. ( upominam go ) 

- Ależ możemy, rozmawiałem z lekarzem i będę uważał. Nie protestuj kochanie. ( położył mnie na plecy i oparł się nade mną ) 

Nie zamierzałam protestować... oddałam mu się cała i bezgranicznie, co za mężczyzna !! moja ja krzyczy z podniecenia. Łapiąc jego dłoń przypominam sobie naszą pierwszą noc.. byliśmy tacy szczęśliwi, a teraz jesteśmy jeszcze bardziej ♥ Mój Marco leży obok mnie, przyglądając mi się uważnie w końcu na jego twarzy pojawia się szeroki uśmiech. 

- Kocham Cię,  Pani Reus ♥

- Kocham Cię, Panie Reus ♥

- Jesteście najlepszym co mnie spotkało.

- Moje kochanie ♥ 

Siedzimy przy stole pełnym jedzenia, ja i Marco wpatrujemy się w siebie niczym ćmy w światło, jestem tak  bardzo szczęśliwa. 

- Ciocia ? 

- Tak ?

- Pójdziemy na spacer po plaży ? 

- Tak, pewnie. 

- Nico a co powiesz na wyprawę jachtem ? ( zapytał Marco ) 

- Serio ??? 

- Serio, serio.

-To wszyscy razem popłyniemy na krótką wycieczkę. 

Nico z uśmiechem na twarzy kończył swój obiad, a Yvonne zbeształa Marco lodowatym spojrzeniem, oczywiście Marco nic sobie z tego nie robił i słodko się do niej uśmiechnął. 

poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Niezapomniane wakacje - Co Ty zazdrosna ? Rozdział 38

Lecimy, przelatując przez białe puchate chmury zastanawiam się co teraz będzie, co jeśli Caro wyjdzie mimo iż policja zaprzeczyła temu, co jeśli przez nią stanie się coś bardzo złego... w mojej głowie roiły się dziwne myśli, a moja podświadomość siedziała zapłakana w kącie i kołysała się niczym osoba z problemami psychicznymi, w sumie jakby dobrze się zastanowić to właśnie przez Caro byłam taką osobą. Patrzę na Marco, który przegląda samolotowe gazetki i zaznacza w nich coś długopisem. 


- Marco co robisz ? ( zapytałam cicho ) 

- Zaznaczam miejsca, w których nas jeszcze nie było ( odpowiedział, lekko się uśmiechając ) 

Spojrzałam na niego z uśmiechem i okręciłam głowę w stronę okna, podziwiając widoki rozciągającego się błękitnego oceanu. Co za widoki, zapierają dech w piersiach mogłabym tu zostać na zawsze, ale nic nie przebije Dortmundu i SIP.  Nagle stewardessa wyrywa mnie z amoku zachwycenia oceanem i oznajmia iż podchodzimy do lądowania i prosi o zapięcie pasów. 

- Już jesteśmy na miejscu ( oznajmił Marco pomagając mi zapiąć pas ) 

- To dobrze ( odpowiedziałam z uśmiechem ) 

Wylądowaliśmy a na pokładzie samolotu rozbrzmiały się brawa pasażerów dziękujących za bezpieczny lot,przy wyjściu żegnała nas długonoga brunetka, która intensywnie wpatrywała się w mojego faceta.. 

-  Życzę miłego pobytu na Ibizie ( powiedziała i obdarowała Marco szerokim uśmiechem ) 

- Dziękujemy ( oznajmiłam szybko, aby Marco nie miał możliwości odezwania się ) 

- Czy ktoś tutaj aby nie jest zazdrosny ? ( zapytał z uśmiechem, patrząc się na mnie ) 

- Nie wiem ( odpowiedziałam obojętnie i poszłam w kierunku taxi ) 

Marco poszedł za mną i pojechaliśmy do hotelu, w którym się poznaliśmy. Weszliśmy do chłodnego holu a w recepcji szerokim uśmiechem obdarowała nas recepcjonistka Cathy. 

-  Witajcie ! Jak miło Was widzieć :D ooo widzę, że spodziewacie się potomka ( powiedziała z szerokim uśmiechem i mocno mnie przytuliła ) 

- Aaaa owszem ( powiedział dumnie ) 

- Na jak długo przyjechaliście ( zapytała Cathy ) 

- Na miesiąc i proszę jeśli to możliwe o jeden z domów, które znajdują się na terenie hotelu. 

- Ależ oczywiście ( Cathy zaczęła wypełniać papiery i wpisywać coś do hotelowego komputera, po czym dała nam klucz do domu ) Bardzo proszę, jest to dom z numerem 11 ( oznajmiła rumieniąc się ) 

- Cudownie ( uśmiechnął się ) 

Idąc do wyjścia czułam spojrzenia wszystkich kobiet, a Marco łobuzersko się uśmiechał pod nosem. 

- Marco ! ( zbeształam go ) 

- No co ?  ( zaczął się śmiać ) 

- Nie uśmiechaj się tak do nich 

-  No co ty zazdrosna jesteś ? ( zarumienił się ) 

- Możliwe, a teraz chodź przed siebie 

Posłusznie szedł za mną a kiedy doszliśmy do domu zasnął jak dziecko. A ja podziwiałam zza okna ocean i bawiących się tam ludzi. 

wtorek, 19 kwietnia 2016

Niezapomniane wakacje - ,, Niech wszystko już będzie dobrze " Rozdział 37

Będąc w ramionach Marco czuję się bezpieczna, przy nim nic mi nie grozi, on całuje mnie delikatnie po czole i próbuje sprawić żebym nie płakała...   

- Kochanie... wszystko będzie dobrze ( powiedział jeszcze mocniej mnie przytulając ) 


- Marco, ona może wszystko, rozumiesz ? ( spojrzałam na niego a po polikach leciały mi duże krople łez )

-


- Wszystko się ułoży zobaczysz, nie pozwolę na to żeby zrobiła wam krzywdę ( mówiąc ocierał 

mi łzy )


- A jeśli nic już nie będzie tak jak dawniej ? 


- Ale o czym Ty mówisz ? ( zapytał lekko zdenerwowany ) 


- Jeżeli ona przez cały czas będzie próbowała pozbyć się mnie i naszego syna?


 


- Nie będzie, a teraz się uspokój nie możesz się denerwować ( objął moją twarz w dłonie ) chodź 

sie położyć pialni, a ja coś przygotuję do jedzenia ( wziął mnie na ręce i zaniósł do pokoju, 

delikatnie położył na łóżku a na sam koniec był coraz bliżej mojej twarzy, nasze nosy prawie 

się dotykały.. uśmiechnął się szeroko i zniknął za drzwiami )

Leżę nareszcie w swoim łóżku, weszłam pod kołdrę i położyłam się na swojej 

delikatnej jak piórko poduszce, zwinęłam kołdrę w kłębek i się do niej 

przytuliłam czekając na mojego piłkarza. Z kuchni dochodziły dziwne dźwięki, 

prawdopodobnie zbił kilka talerzy, po jakimś czasie słyszę kroki zbliżające się ku 

drzwi. Drzwi się otwierają a w nich stoi niezwykle przystojny mężczyzna bez 

koszulki, w samych bokserkach i z tacą pełnej jedzenia na rękach, otworzyłam 

usta z wrażenia i nie mogłam ich zamknąć a moja podświadomość skakała z podniecenia.

-


- Jedzenie przyszło ( powiedział siadając  obok mnie )


- Dlaczego Ty to musisz robić ? 


- Ale co ? 


- Dlaczego Ty mnie prowokujesz ? No jakim prawem to robisz ? ( zapytałam gniewnie )


- A tak jakoś kochanie :* ( powiedział dając mi delikatnego buziaka )

 

Jem i go obserwuję i szlak mnie trafia, że mogę tylko obserwować, jednak on ma dobrą zabawę bo widzi jak bardzo go pragnę ale nic nie mogę zrobić. Kiedy skończyliśmy jeść, Marco rozłożył zwiniętą kołdrę i położył się obok mnie.

- Chodź się przytul :) ( Marco rozłożył ręce i pokazał na swój brzuch ) 

Położyłam się na jego brzuchu mocno się do niego przytulając, on zaś położył ręce na mnie i delikatnie muskał moją twarz palcami, po jakimś czasie zasnęliśmy. Brakowało mi go, tego jego słodkiego zapachu skóry, jego pięknego zielonego spojrzenia, tego łobuzerskiego uśmiechu :D Kocham tego faceta !! krzyczała moja podświadomość robiąc salto z dwoma obrotami. Nagle poczułam, że w pokoju jest ktoś więcej, otwieram oczy i widzę kobietę z blond włosami... Caro

- Marco!!!

- Co się stało ? ( otworzył oczy i ujrzał Caroline, celującą w nas pistoletem )

- Co Ty chcesz zrobić ?! ( zapytał Marco )

- Skoro ja Cię nie mogę mieć, to nikt nie może....!

Już miała nacisnąć spust i do pokoju wbiegł Marcel.... popychając ją na podłogę strzeliła.. a kula trafiła prosto w okno za łóżkiem. Do domu wbiegł zastęp policji zakuwając Caro w kajdanki i wyprowadzili ją z domu, mówiąc nam, że tym razem już jej nie wypuszczą i możemy być spokojni. Dzięki Marcelowi żyjemy, to co się właśnie wydarzyło było straszne, kiedy ona celowała w nas całe życie stanęło mi przed oczami, bardzo się bałam.... 

- Marco proszę wyjedźmy stąd ( zaczęłam płakać, a on mnie mocno przytulił )

-  Wyjedziemy ( powiedział cicho )

-  Mam dla was propozycję ( powiedział Marcel ) jedźcie na Ibizę, tam się poznaliście powspominacie sobie i zapomnicie o tym wszystkim co się stało )

- Masz rację ( powiedział Marco, puścił mnie i poszedł się ubrać )

-  Dokąd idziesz ? ( zapytałam )

- Rezerwować bilety... Marcel spakuj mnie i przywieź Jowitę na lotnisko za 2 godziny (powiedział i wyszedł z domu )

Zaczęliśmy się pakować, ja w między czasie posprzątałam w kuchni,a Marcel zaścielał łóżko, po półtorej godziny wyszliśmy z domu i pojechaliśmy na lotnisko. Kiedy dojechaliśmy na lotnisku stało mnóstwo fotoreporterów zadających bardzo dla mnie trudnych pytań... 

- Dziękuję bracie ( uścisnął Marcela ) zajmij się domem wracamy za miesiąc. 

- Jak to za miesiąc ? ja mam za 2 miesiące termin porodu, co będzie jak dziecko urodzi się szybciej ?

- Kochanie będzie dobrze. 

Wziął mnie za rękę i weszliśmy do samolotu. Polecieliśmy, kierunek Ibiza..... 

niedziela, 10 kwietnia 2016

Niezapomniane wakacje - Znowu ona. Rozdział 36

Wchodzi lekarz do sali z szerokim uśmiechem na twarzy, podchodzi do mojego łóżka i do Pani obok i podaje nam kartki z wypisem do domu, na naszych twarzach pojawił się promienny uśmiech. Chwyciłam za telefon i zadzwoniłam do Marco.   






- Marco kochanie, lekarz właśnie przyniósł mi wypis i już dzisiaj mogę wyjść do domu. 

- Naprawdę ? 

- Tak, naprawdę 

-  O Boże przecież ja muszę zakupy zrobić.... bo z tego wszystkiego nie mam nic w lodówce. ( zaśmiał się ) 

-  Naprawdę nic nie masz ? ( powiedziałam z uśmiechem ) 

-  Nic, no chyba, że się światło liczy i nadgryziona marchewka ( zaczął się śmiać ) 

- To co Ty jadłeś ? 

-  U mamy... ( zamilkł, a w telefonie słyszałam tylko jego oddech ) 

-  Dobrze kochanie, to Ty zrób zakupy a ja sama pojadę do domu. 

-  Nie ma mowy, Marcel po Ciebie przyjedzie, Ty siedź i się nie ruszaj .

- No dobrze, tylko mu powiedz żeby zadzwonił jak już będzie to wyjdę. 

- Ty nigdzie masz nie wychodzić, on przyjdzie i weźmie torbę i koniec gadania. Dobra kotek ja muszę iść załatwić pewną sprawę i od razu zrobię zakupy a Ty masz być grzeczna :*  ( rozłączył się ) 

 Odłożyłam telefon na szafce i wstałam z łóżka aby się ubrać. Wyciągnęłam z torby białą koszulę, ciemne rurki i białe trampki wzięłam rzeczy i poszłam do toalety aby się przebrać. Kiedy wyszłam przy moim łóżku siedział Marcel ściskając w ręku małego pluszowego króliczka, podszedł do mnie, mocno mnie przytulił i wręczył mi niebieskiego misia. 

- Cześć śliczna ( powiedział Marcel, patrząc na mnie ) 

- No cześć ( zarumieniłam się ) co u Ciebie słychać ? 

-  Wszystko dobrze, ale musimy porozmawiać ( rozejrzał się po sali ) na osobności. 

-  Czy coś ... ( nie dokończyłam ) 

-  Wszystko Ci powiem w samochodzie ( powiedział i chwycił moją torbę i kierował się w stronę wyjścia po czym zapytał ) wszystko zabrałaś ? 

- Tak, tak wszystko mam ( odpowiedziałam, myśląc o tym co chce mi powiedzieć Marcel, wygląda poważnie ) 

Wyszliśmy ze szpitala  i udaliśmy się w stronę samochodu, wsiadłam i czekałam na przyjaciela Marco aż włoży torbę do bagażnika. 

-  Możesz mi powiedzieć o co chodzi ? ( zapytałam ze zdenerwowaniem ) 

-  Tak ( powiedział wyjeżdżając ze szpitalnego parkingu ) 

- No mów ! ( krzyknęłam ) 

- Spokojnie, chyba nie chcesz tam wrócić ? ( pokazał palcem tylne lusterko wskazując szpitalny budynek ) 

-  Nie chcę, ale proszę Cię powiedz mi. 

- Byłem dzisiaj w galerii i zobaczyłem Caro z jakimś podejrzanym facetem... 

Kiedy usłyszałam imię Caro ogarnął mnie strach, od razu przed oczami miałam tamto feralne zdarzenie przez które trafiłam w ciężkim stanie do szpitalna, byłam sparaliżowana nie mogłam się ruszyć... boję się tej kobiety ona jest nieprzewidywalna... 

-  Ale ona nie była w więzieniu ? ( zapytałam cicho )

-  Miała i tam była, ale z niewiadomych przyczyn została zwolniona... 

- Marco wie  ?

-  Nie jeszcze mu nie mówiłem, Ty wiesz o tym pierwsza ( powiedział i spojrzał na mnie ) Nie bój się tym razem nic wam się nie stanie. ( zapewniał mnie Marcel ) 

Przez resztę drogi cały czas myślałam jakim cudem ona wyszła na wolność, Marcel jechał ostrożnie uważnie mnie obserwując, boję się o swoje życie i życie małego co będzie jeżeli ona znowu będzie chciała zaatakować ?  

-  Kotek ? ( zawołał wystraszony Marco, widząc moją minę ) 

-  Ona... 

- Marcel co jest ?! ( krzyknął Marco ) 

-  Ona wyszła.. i może zrobić wszystko ( powiedziałam a z pod powiek popłynęły mi łzy ) 

- Marcel o czym ona mówi ? 

- Dzisiaj widziałem Caro w galerii z jakimś podejrzanym typkiem, powiedziałem jej bo powinna o tym wiedzieć, a wy musicie gdzieś wyjechać a ja się osobiście zajmę tą '' kobietą '' 

- Ale ona nie powinna być w więzieniu ? ( zapytał z szokiem ) 

- Powinna, ale nie jest dlatego mówię zabierz ich daleko od Dortmundu a ja się nią zajmę. ( powiedział i zamknął bagażnik podając Marco moją torbę ) stary zdzwonimy się wieczorem, ja muszę uciekać ( powiedział do Marco ) 

- Jasne ( odpowiedział ) 

Marco chwycił mnie za dłoń i poszliśmy w kierunku windy, jechaliśmy w milczeniu a po moich polikach płynęły łzy, przytulił mnie... Weszliśmy do domu Marco poszedł rozpakować zakupy do kuchni a ja usiadłam na kanapie w jadalni, kiedy Marco przyszedł usiadł obok mnie, spojrzał w moje zapłakane oczy i delikatnie musnął moje usta swoimi, po czym mnie do siebie mocno przytulił. 


  



 


piątek, 8 kwietnia 2016

Niezapomniane wakacje - Szok i zacne towarzystwo. Rozdział 35

Otworzyłam oczy a moje poliki rozjaśniały poranne promyki słońca, pielęgniarki witały nas szerokim uśmiechem a przez uchylone okno słychać było ćwierkanie ptaków, w mojej głowie pojawiła się myśl, że to idealny dzień aby wyjść ze szpitala do domu :) 

- Witam moje Panie :) ( wszedł lekarz, obdarowując nas promiennym uśmiechem )

- Witamy :) ( odpowiedziałyśmy, również się uśmiechając )

- Jak się dzisiaj czujemy ? ( zapytał patrząc na mnie ) 

- Bardzo dobrze :)

- Cieszy mnie to bardzo, jak otrzymamy wyniki to pomyślimy co zrobić. A tutaj jak się Pani czuje ? ( zapytał, przechodząc do Pani obok ) 

- Dobrze, mam nadzieję, że dzisiaj już stąd wyjdę :) ( uśmiechnęła się, a w polikach zrobiły się jej słodkie dołeczki ) 

- Nad Panią też pomyślimy :) ( odpowiedział z szerokim uśmiechem ) Tutaj tych Pań sytuację znam więc proszę tylko podać coś na wzmocnienie i duże śniadanie :) ( powiedział żartem lekarz, wskazując dwie Panie leżące pod oknem ) 

Lekarz wyszedł a ja z niecierpliwością czekałam aż podadzą śniadanie, ale zamiast śniadania do sali wszedł ktoś inny... 

- Cześć, jak się czujesz ? Od razu przyleciałam jak się o tym dowiedziałam. ( byłam w lekkim szoku i zakłopotaniu, przede mną stała Ola z wielkim brązowym misiem  szeroko się uśmiechając )

- Wow Ola jak miło Cię widzieć, czemu nie odbierałaś telefonów ode mnie i Erika, martwiliśmy się o Ciebie. I dziękuję mam się dobrze.

- Musiałam sobie przemyśleć kilka spraw i dlatego nie odbierałam.

- Przez prawie 7 miesięcy ? 

- No tak wyszło... A co u Erika ? ( zapytała z uśmiechem ) 

- Erik ma się dobrze, jest teraz z Gosią i są szczęśliwi ( Ola zrobiła się blada... ) Posłuchaj z tego co mi Erik powiedział sama powiedziałaś, że do siebie nie pasujecie i nie chcesz go znać, On cierpiał naprawdę cierpiał, potem wpadła Gosia do mnie i do Marco i tak się poznali, widać że między nimi coś jest więc proszę nie zepsuj im tego. 

- Nie no spoczko.. a co u Mortiza ?  ( zapytała a w jej oczach pojawiły się malutkie iskierki ) 

-  A dlaczego o niego pytasz ? 

-  Tak z ciekawości. No więc co u niego ?

- Szczerze to nie wiem, ale właśnie przyszli więc sama możesz go o to zapytać ( w tym samym czasie do sali wszedł Marco, Auba, Mortiz, Łukasz,Erik, który miał w koszyku słodkie bułeczki a obok nich banany, maliny i truskawki ) 

Erik jak zobaczył Olę najchętniej by wyszedł, a Mo był szczęśliwy, że ją widzi. Marco podszedł do Erika wziął od niego koszyk i podszedł do mnie siadając na krzesełku obok łóżka, zaczął wyciągać zawartość na talerzyk obserwując ze zdziwieniem co się dzieje w sali. W mojej głowie zaczęły nachodzić pytania, czy Ola kocha Erika ? i czy kiedykolwiek to robiła.. ? Dlaczego Mo jest tak szczęśliwy, że ją widzi ? Czy Ola i Mortiz coś ze sobą ? hmmm tyle pytań i ani jednej odpowiedzi. Spojrzałam na Marco a on uśmiechał się do Auby pokazując mu dziwny kształt banana.. faceci :D 

-  Dzień Dobry kochanie :* jak się dzisiaj macie ? :*  ( zapytał Marco, całując mnie w czoło ) 

- Cześć kochanie :* A dziękujemy bardzo dobrze :* 

- No i na taką odpowiedz czekałem :*  Kotek co tu się dzieje ? ( Marco przysunął się bliżej mnie i wyszeptał mi do ucha ) 

- Nie wiem, też jestem zdziwiona całą tą sytuacją... ( wyszeptałam mu do ucha ) 

Spojrzeliśmy na siebie a w jego zielonych oczach zobaczyłam te iskierki pożądania, namiętności i miłości, uśmiechnęliśmy się do siebie a ja chwyciłam za jego dłoń i położyłam na brzuchu, nie musieliśmy długo czekać aż mały go kopnie.. ♥ 

- Czułeś ? 

- Mój mały piłkarz ♥ ( z pod powiek popłynęły mu łzy szczęścia, reszta stała i obserwowała co robimy Auba oparł się o ramię Erika i się cieszył wycierając łzy z policzków, a Łukasz stał po mojej lewej stronie i podjadał moje bułeczki szeroko się do mnie uśmiechając ) 

- Wiecie co wam powiem ? ( powiedział Piszczek ) genialne te bułeczki, ale przydał by się sok pomarańczowy bo można się zapchać, nie postarałeś się bracie :D ( powiedział, patrząc na Marco ) 

W sali wybuchł śmiech, nikt nie mógł się powstrzymać a ten sięgał po jeszcze jedną bułeczkę dodając

 - No co ?  śniadania nie jadłem ( powiedział przełykając ) 

- Jedz, jedz sobie :) ( powiedziałam, uśmiechając się do niego ) 

- Bardzo dziękuję dobra kobieto ( zrobił kęs ) 

Wszyscy zaczęliśmy się śmiać, tylko Ola była dziwna w towarzystwie Erika, on jednak już nic do niej nie czuł i było mu obojętne czy ona jest czy jej nie ma. A do sali z wielkim koszem owoców weszła Gosia :) 

- No,no jakie zacne towarzystwo :) A ty znowu jesz ? ( spojrzała z uśmiechem na Polaka ) 

- Nie jadłem śniadania ( zaczął się śmiać ) 

- Cześć kochanie :* ( Erik podszedł do Gosi i delikatnie ją pocałował ) 

- Witaj mnie tak częściej kochanie :* ( Erik się uśmiechnął, odsłaniając rząd śnieżnobiałych zębów ) 

- Jakie z was gołąbeczki :D ( powiedział Auba, dobierając się do kosza z owocami ) 

-  A Ty zabieraj te ręce, owoce nie dla Ciebie :D ( Gosia szeroko się uśmiechnęła ) 

- No ale ja też śniadania nie jadłem :D ( wszyscy zaczęliśmy się śmiać a Piszczek z pełnymi ustami krzyczał " to jest plagiat "  ) 

Nawet nie widziałam kiedy Ola i Mo zniknęli, hmmm dziwne.. Kiedy wszyscy wyszli zostałam sama z koszami pełnych jedzenia. Wzięłam bułeczkę, które tak zachwalał Łukasz i miał rację genialne :D siedziałam i jadłam, rozmawiając z Paniami obok, które nie mogą uwierzyć w to, że moim narzeczonym jest Marco Reus, ja dalej w to nie mogę uwierzyć :D


wtorek, 1 marca 2016

Nominacja do LBA

Dziękuję Klaudii Owczarek za nominację do LBA :)  

Oto odpowiedzi na twoje pytania. 


1. Jak zaczęła się twoja przygoda z blogiem ?

W moim przypadku namówiła mnie do tego przyjaciółka, bo sama nie miałam odwagi by go założyć. Pisałam i nadal piszę dużo wierszy których nigdzie nie publikuję, może kiedyś nadejdzie dzień i wszystkie ujrzą światło dzienne. :) 

2. Jaka jest twoja ulubiona książka ? 

" 50 twarzy Greya " lubię również dalsze części. 

3. Jaka jest twoja znienawidzona książka ? 

Zdecydowanie " Makbet " 

4. Twoja ulubiona bajka z dzieciństwa ? 

Smerfy 

5. Masz ulubiony kolor ? Jaki ? 

Niebieski :D 

6. Co daje Ci blogowanie ? 

Daje mi możliwość rozwijania swojej pasji i doskonaleniu się. 

7. Jaki jest twój ulubiony dzień tygodnia ? 

Zdecydowanie piątek :) 

8. Jaki jest twój ulubiony zapach ? 

Szczerze mówiąc nie mam takiego :)  

9.Jaki jest twój ulubiony przedmiot z ( z czasów ) szkoły ? 

Język Polski. 

10. W którym miesiącu się urodziłeś / aś 

W grudniu ( nie lubię zimy :d  ) 

11. Jakiej muzyki słuchasz ? Jaki jest twój ulubiony artysta / zespół 

Słucham praktycznie wszystkiego. A lubię Kamila Bednarka. 

12. Najbardziej szalona rzecz zrobiona w Twoim życiu ? 

Mam nadzieję, że jeszcze jest przede mną :D 

A teraz moje pytania dla Was :) 

1. Jaki jest twój ulubiony poeta / pisarz ? 

2. Jaka jest twoja ulubiona pora roku ?

3. Co Cię skłoniło by założyć bloga ?

4. Czy wiążesz swoją przyszłość z pisaniem ? 

5. Wolisz piłkę nożną , siatkówkę czy piłkę ręczną ? 

6.  Jaki jest twój ulubiony zespół / wykonawca ? I czy masz ulubioną piosenkę ? 

7. Kto jest twoim idolem ? I dlaczego właśnie ta osoba ? 

8. Wolisz książki czy film ? Odpowiedź uzasadnij :) 

9. Od ilu lat prowadzisz bloga ? 

10. Masz kogoś z kim dzielisz swoje zainteresowania / pasję ? 

11. Ulubiony serial ? 

12. Wolisz soki czy napoje gazowane ? 

Oto nominowane blogi :) 








niedziela, 7 lutego 2016

Niezapomniane wakacje - Chwile grozy. Rozdział 34

Piękne duże niebieskie oczy, mały nosek, śliczny uśmiech.... Śpię i śnię o naszym synu jest cudowny :) słyszę wszystko.. jak Marco rozmawia z Panią, która leży po mojej prawej stronie, jak Nico je banana i jak pielęgniarki krzątają się po sali. Wyobrażam sobie nasz ślub, dużo gości i ta cudowna chwila ja i Marco przy ślubnym kobiercu, nagle ze snu wyrywa mnie silny ból brzucha, budzę się i widzę przestraszonego Nico i wybiegającego Marco, który wzywał lekarza. Podbiegają do mnie 2 pielęgniarki, które podłączają mnie do jakiegoś monitora a zaraz później wbiega lekarz z Marco do sali. 

- Panie doktorze, co z nią ? ( pytał zaniepokojony Marco ) 

- Nie jest dobrze, ale proszę być dobrej myśli. ( powiedział i podał mi kroplówkę) 

Kiedy poczułam wyraźną ulgę, otworzyłam oczy i ujrzałam sztab lekarzy stojących nad moim łóżkiem, którzy pisali coś w swoich zeszytach, rozmawiali ze sobą w języku "lekarskim", który dla normalnego człowieka był niezrozumiały. Marco stał obok mnie i trzymał mnie za rękę od czasu do czasu odpowiadał na pytania lekarzy. 

- Jak tylko Pani poczuje się lepiej musimy zrobić USG. ( powiedział lekarz prowadzący )

Kiwnęłam głową na znak zgody i spojrzałam na Marco, ścisnęłam jego dłoń a po moich polikach popłynęły łzy, jest to niekontrolowane nie mogę tego powstrzymać. 

- Marco... ( zaczęłam bardziej płakać ) 

- Co się stało ? 

- Nie czuję naszego dziecka.. 

- Ale co Ty mówisz ?? Jak nie czujesz ? ... Panie doktorze !! ( Marco wybiegł za lekarzami ) 

Lekarze wbiegli do sali i zaczęli odpinać mnie od tego monitora, w krótkim czasie zostałam przewieziona do gabinetu. 

***Gabinet 

- Dobrze to teraz przejdę do  wykonywania USG a Panią proszę o spokój. ( powiedział lekarz i zabrał się do pracy ) 

- Doktorze co z małym ? 

- Spokojnie jest można powiedzieć dobrze, musi Pani pamiętać aby się nie denerwować, ja rozumiem, że przez to co się stało ciężko jest Pani się uspokoić ale to jest koniecznie, w innym wypadku straci Pani dziecko... a tego nie chcemy. Ten silny ból brzucha jest wywołany stresem o życie Pani i maleństwa, Pani mąż bardzo się o Was martwi bardzo proszę już go tak nie stresować :) ( lekarz na końcu rozluźnił napięta sytuację ) 

Wracając do sali myślałam nad propozycją Marco o naszym wyjeździe, może to i dobry pomysł.. 

- Cześć, jak się trzymasz ? ( przede mną stanął Robin z czekoladkami ) 

- Cześć, chyba dobrze. ( odpowiedziałam i wzięłam od niego pudełko z czekoladkami ) 

- To co się stało.. to tylko moja wina. Byłem głupi, że  dałem się omamić Caro gdyby coś się stało dziecku i tobie niedarował bym tego sobie a Marco by mnie zabił. ( Robin stał i płakał, żałował tego co zrobił, ale skąd mógł wiedzieć, że  z Caro jest taka suka ) 

-  Robin siadaj i zapomnijmy o tym. ( w tym samym czasie do sali wchodzi Marco z mamą ) Robin zostań, a Was proszę abyście usiedli. Marco kochanie z dzieckiem jest dobrze i nie musisz się martwić. ( odpowiedziałam na niezadane pytanie Marco ) 

-  Drogie dzieci, znacie już płeć dziecka ? ( zapytała mama ) 

-  Tak jest to chłopczyk. ( powiedział Marco, szeroko się uśmiechając ) 

-  Marco, możemy porozmawiać? (zapytał Robin ) 

Marco wstał i poszedł na korytarz za Robinem. 

**** Korytarz 

- Marco przepraszam, to moja wina, ona tu leży przez moją głupotę... jest mi cholernie przykro, że mogliście stracić syna, gdybym wiedział co zrobi Caro nigdy bym się z nią nie spotkał. Stary proszę, dalej możemy być przyjaciółmi?   

- Wiesz, że gdyby im coś się stało chyba bym Cię zabił ? Masz szczęście i to wielkie. Ale z drugiej strony dzięki tobie wiemy co chciała zrobić Caro. . Ufam Ci ale bardzo Cię proszę nie straszcie mnie już tak, bo przy takim tempie to zejdę szybciej niż się dziecko urodzi.  ( Marco zaczął się śmiać ) wracajmy. 

Kiedy weszli do sali usiedli i zaczęli wspominać ostatnią imprezę w Cocaine. Mama była w szoku słysząc tą historię, a Marco nie oszczędzał jej szczegółów :)    

Mama Marco dawno poszła, a my siedzimy i dalej rozmawiamy, zastała nas noc i w końcu  pielęgniarki zaczęły wywalać chłopaków z sali.

- Dobrze kochanie musimy iść, jutro przyjadę, kocham Cię :** ( Marco złożył na moich ustach namiętny pocałunek )  

- Do jutra mała :) ( powoedzial Robin ) 

 Kiedy wyszli, wtulilam się w poduszkę i zasnęłam.