sobota, 16 listopada 2019

Niezapomniane wakacje -,, Powroty'' Rozdział 49

I tak po bardzo miłej nocy przywitał nas nowy dzień, już nie na słonecznej Ibizie a w pochmurnym Dortmundzie. Ale wiecie co ? wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Omer dalej śpi a ja próbuję posprzątać dom po wczorajszym przylocie, gdy rozbrzmiewa dzwonek do dwrzi.. 



- Ola ? - Tak strasznie się ucieszyłam kiedy ją zobaczyłam. Proszę wejdź do środka. 
- Hej, dziękuję. - Ola weszła do środka rozbierając płaszczyk. 
- Opowiadaj gdzie byłaś, czemu się nie odzywałaś ? 
- A długo by opowiadać. Byłam kilka miesięcy w Polsce musiałam poukładać sobie pewne sprawy-Ola posmutniała..
-Co się stało ?
- Erik znowu... - Ola zamilkła a po policzkach spłynęły jej łzy.
- O matko co się stało ?
- Nachodził mnie w Dortmundzie, nękał telefonami.. bałam się wychodzić z domu. Miałam wrażenie jakby mnie śledził. W końcu wyleciałam z Dortmundu do rodziców, zmieniłam numer telefonu i oderwałam się od niego. 
- Jezu to jest straszne, myślałam, że dał sobie spokój. 

Naszą rozmowę przerwał płacz Omera, który właśnie się obudził. 

- Cześć malutki. - Ola wzięła małego na ręce a ja poszłam zrobić mleko. - Ale szybko rośnie, jaki jest piękny - Ola nie mogła wyjść z zachwytu a mi nie dawała sprawa z Erikiem.. bałam się o nią .  

Kiedy Omer zjadł i został przebrany bawił się na macie w pokoju a ja mogłam dokończyć rozmowę z przyjaciółką. Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę, nigdy bym nie pomyślała, że Erik może być zdolny do takiego czegoś. Po dwóch godzinach Ola poszła do domu a ja zostałam ze swoim cudnym synkiem, który z grzecznością przechodził sam siebie a ja mogłam dokończyć sprzątanie mieszkania.  

- Chodź kochanie do mamy - wzięłam małego na ręce i zaczęłam go przytulać. - zaraz tatuś wróci wiesz. Nasz cud zaczął się śmiać całą buzią a mi poprawił humor. Omer przytulił się mocno do mnie i zasnął na moich rękach. 



niedziela, 4 sierpnia 2019

Niezapomniane wakacje ,, Czas wracać do rzeczywistości ''- Rozdział 48

Po wyjściu z samolotu czekamy na rodziców Marco, którzy mają nas odebrać z lotniska..

- Jutro zostajesz w domu, czy idziesz do klubu? - Pytam Marco trzymając jego dłoń.
- Idę na poranny trening o 12:00 będę spowrotem. - Uniósł moją dłoń ku sobie i delikatnie musnął ustami moje palce. 
- Kocham Cię - Powiedziałam patrząc mu prosto w oczy.
- Ja Ciebie też bardzo kocham. Ty i Omer jesteście najlepszym co mogło mnie  w życiu spotkać. - Na moich ustach złożył namiętny pocałunek, delikatnie przygryzajac moją dolną wargę..
Och moja bogini staje na głowie i głośno krzyczy ,, Weź mnie tu i teraz, dobrowolnie się poddaję " wyciągając dłonie przed siebie gotowe do związania.  

- Kochanie?  -  Marco patrzy na mnie z szerokim uśmiechem na twarzy. 
- Tak - Wracam na ziemię po czym dodaje - twoi rodzice już są. - Pokazując palcem zapakowany samochód pod lotniskiem. 

Rodzice Marco zawiezli nas do domu Omer po aktywnym i męczącym dniu zasnął bez żadnego marudzenia. A my powoli zaczęliśmy rozpakowywać walizki. 

- Kochanie zostaw te walizki i chodź do mnie. - Marco przyciągnął mnie do siebie jednym szybkim ruchem, siadając na jego kolanach.  
- Marco.. 
- Nic nie mów - Pocałował mnie namiętnie i jednym ruchem już był nade mną. 

 Spojrzał w moje oczy, objął dłońmi moją twarz i namiętnie całował, rozpiął moją koszulę i jednym ruchem ściągnął ją ze mnie. Zaczął całować moje piersi, brzuch, schodząc coraz niżej... 

- Jesteś tylko moja - Wyszeptał z głową między moimi nogami. 
- Tylko twoja - Wyszeptałam i oddałam się cała tej obłędnej rozkoszy.  

Stanął nade mną a ja nie czekając zdjęłam z niego całe ubranie i usiadłam na jego kolanach zaczynając całować w usta, po jego jakże seksownej klacie schodząc coraz niżej.. 

- Jesteś tylko mój - Wyszeptałam z głową między jego nogami.. 
- Tylko twój - Wyszeptał oddając się całkowicie rozkoszy. 

 Po bardzo przyjemnym wieczorze zasnęłam bezpiecznie w jego silnych ramionach.