niedziela, 7 lutego 2016

Niezapomniane wakacje - Chwile grozy. Rozdział 34

Piękne duże niebieskie oczy, mały nosek, śliczny uśmiech.... Śpię i śnię o naszym synu jest cudowny :) słyszę wszystko.. jak Marco rozmawia z Panią, która leży po mojej prawej stronie, jak Nico je banana i jak pielęgniarki krzątają się po sali. Wyobrażam sobie nasz ślub, dużo gości i ta cudowna chwila ja i Marco przy ślubnym kobiercu, nagle ze snu wyrywa mnie silny ból brzucha, budzę się i widzę przestraszonego Nico i wybiegającego Marco, który wzywał lekarza. Podbiegają do mnie 2 pielęgniarki, które podłączają mnie do jakiegoś monitora a zaraz później wbiega lekarz z Marco do sali. 

- Panie doktorze, co z nią ? ( pytał zaniepokojony Marco ) 

- Nie jest dobrze, ale proszę być dobrej myśli. ( powiedział i podał mi kroplówkę) 

Kiedy poczułam wyraźną ulgę, otworzyłam oczy i ujrzałam sztab lekarzy stojących nad moim łóżkiem, którzy pisali coś w swoich zeszytach, rozmawiali ze sobą w języku "lekarskim", który dla normalnego człowieka był niezrozumiały. Marco stał obok mnie i trzymał mnie za rękę od czasu do czasu odpowiadał na pytania lekarzy. 

- Jak tylko Pani poczuje się lepiej musimy zrobić USG. ( powiedział lekarz prowadzący )

Kiwnęłam głową na znak zgody i spojrzałam na Marco, ścisnęłam jego dłoń a po moich polikach popłynęły łzy, jest to niekontrolowane nie mogę tego powstrzymać. 

- Marco... ( zaczęłam bardziej płakać ) 

- Co się stało ? 

- Nie czuję naszego dziecka.. 

- Ale co Ty mówisz ?? Jak nie czujesz ? ... Panie doktorze !! ( Marco wybiegł za lekarzami ) 

Lekarze wbiegli do sali i zaczęli odpinać mnie od tego monitora, w krótkim czasie zostałam przewieziona do gabinetu. 

***Gabinet 

- Dobrze to teraz przejdę do  wykonywania USG a Panią proszę o spokój. ( powiedział lekarz i zabrał się do pracy ) 

- Doktorze co z małym ? 

- Spokojnie jest można powiedzieć dobrze, musi Pani pamiętać aby się nie denerwować, ja rozumiem, że przez to co się stało ciężko jest Pani się uspokoić ale to jest koniecznie, w innym wypadku straci Pani dziecko... a tego nie chcemy. Ten silny ból brzucha jest wywołany stresem o życie Pani i maleństwa, Pani mąż bardzo się o Was martwi bardzo proszę już go tak nie stresować :) ( lekarz na końcu rozluźnił napięta sytuację ) 

Wracając do sali myślałam nad propozycją Marco o naszym wyjeździe, może to i dobry pomysł.. 

- Cześć, jak się trzymasz ? ( przede mną stanął Robin z czekoladkami ) 

- Cześć, chyba dobrze. ( odpowiedziałam i wzięłam od niego pudełko z czekoladkami ) 

- To co się stało.. to tylko moja wina. Byłem głupi, że  dałem się omamić Caro gdyby coś się stało dziecku i tobie niedarował bym tego sobie a Marco by mnie zabił. ( Robin stał i płakał, żałował tego co zrobił, ale skąd mógł wiedzieć, że  z Caro jest taka suka ) 

-  Robin siadaj i zapomnijmy o tym. ( w tym samym czasie do sali wchodzi Marco z mamą ) Robin zostań, a Was proszę abyście usiedli. Marco kochanie z dzieckiem jest dobrze i nie musisz się martwić. ( odpowiedziałam na niezadane pytanie Marco ) 

-  Drogie dzieci, znacie już płeć dziecka ? ( zapytała mama ) 

-  Tak jest to chłopczyk. ( powiedział Marco, szeroko się uśmiechając ) 

-  Marco, możemy porozmawiać? (zapytał Robin ) 

Marco wstał i poszedł na korytarz za Robinem. 

**** Korytarz 

- Marco przepraszam, to moja wina, ona tu leży przez moją głupotę... jest mi cholernie przykro, że mogliście stracić syna, gdybym wiedział co zrobi Caro nigdy bym się z nią nie spotkał. Stary proszę, dalej możemy być przyjaciółmi?   

- Wiesz, że gdyby im coś się stało chyba bym Cię zabił ? Masz szczęście i to wielkie. Ale z drugiej strony dzięki tobie wiemy co chciała zrobić Caro. . Ufam Ci ale bardzo Cię proszę nie straszcie mnie już tak, bo przy takim tempie to zejdę szybciej niż się dziecko urodzi.  ( Marco zaczął się śmiać ) wracajmy. 

Kiedy weszli do sali usiedli i zaczęli wspominać ostatnią imprezę w Cocaine. Mama była w szoku słysząc tą historię, a Marco nie oszczędzał jej szczegółów :)    

Mama Marco dawno poszła, a my siedzimy i dalej rozmawiamy, zastała nas noc i w końcu  pielęgniarki zaczęły wywalać chłopaków z sali.

- Dobrze kochanie musimy iść, jutro przyjadę, kocham Cię :** ( Marco złożył na moich ustach namiętny pocałunek )  

- Do jutra mała :) ( powoedzial Robin ) 

 Kiedy wyszli, wtulilam się w poduszkę i zasnęłam.