Niezapomniane wakacje - Znowu ona. Rozdział 36
Wchodzi lekarz do sali z szerokim uśmiechem na twarzy, podchodzi do mojego łóżka i do Pani obok i podaje nam kartki z wypisem do domu, na naszych twarzach pojawił się promienny uśmiech. Chwyciłam za telefon i zadzwoniłam do Marco.
- Marco kochanie, lekarz właśnie przyniósł mi wypis i już dzisiaj mogę wyjść do domu.
- Naprawdę ?
- Tak, naprawdę
- O Boże przecież ja muszę zakupy zrobić.... bo z tego wszystkiego nie mam nic w lodówce. ( zaśmiał się )
- Naprawdę nic nie masz ? ( powiedziałam z uśmiechem )
- Nic, no chyba, że się światło liczy i nadgryziona marchewka ( zaczął się śmiać )
- To co Ty jadłeś ?
- U mamy... ( zamilkł, a w telefonie słyszałam tylko jego oddech )
- Dobrze kochanie, to Ty zrób zakupy a ja sama pojadę do domu.
- Nie ma mowy, Marcel po Ciebie przyjedzie, Ty siedź i się nie ruszaj .
- No dobrze, tylko mu powiedz żeby zadzwonił jak już będzie to wyjdę.
- Ty nigdzie masz nie wychodzić, on przyjdzie i weźmie torbę i koniec gadania. Dobra kotek ja muszę iść załatwić pewną sprawę i od razu zrobię zakupy a Ty masz być grzeczna :* ( rozłączył się )
Odłożyłam telefon na szafce i wstałam z łóżka aby się ubrać. Wyciągnęłam z torby białą koszulę, ciemne rurki i białe trampki wzięłam rzeczy i poszłam do toalety aby się przebrać. Kiedy wyszłam przy moim łóżku siedział Marcel ściskając w ręku małego pluszowego króliczka, podszedł do mnie, mocno mnie przytulił i wręczył mi niebieskiego misia.
- Cześć śliczna ( powiedział Marcel, patrząc na mnie )
- No cześć ( zarumieniłam się ) co u Ciebie słychać ?
- Wszystko dobrze, ale musimy porozmawiać ( rozejrzał się po sali ) na osobności.
- Czy coś ... ( nie dokończyłam )
- Wszystko Ci powiem w samochodzie ( powiedział i chwycił moją torbę i kierował się w stronę wyjścia po czym zapytał ) wszystko zabrałaś ?
- Tak, tak wszystko mam ( odpowiedziałam, myśląc o tym co chce mi powiedzieć Marcel, wygląda poważnie )
Wyszliśmy ze szpitala i udaliśmy się w stronę samochodu, wsiadłam i czekałam na przyjaciela Marco aż włoży torbę do bagażnika.
- Możesz mi powiedzieć o co chodzi ? ( zapytałam ze zdenerwowaniem )
- Tak ( powiedział wyjeżdżając ze szpitalnego parkingu )
- No mów ! ( krzyknęłam )
- Spokojnie, chyba nie chcesz tam wrócić ? ( pokazał palcem tylne lusterko wskazując szpitalny budynek )
- Nie chcę, ale proszę Cię powiedz mi.
- Byłem dzisiaj w galerii i zobaczyłem Caro z jakimś podejrzanym facetem...
Kiedy usłyszałam imię Caro ogarnął mnie strach, od razu przed oczami miałam tamto feralne zdarzenie przez które trafiłam w ciężkim stanie do szpitalna, byłam sparaliżowana nie mogłam się ruszyć... boję się tej kobiety ona jest nieprzewidywalna...
- Ale ona nie była w więzieniu ? ( zapytałam cicho )
- Miała i tam była, ale z niewiadomych przyczyn została zwolniona...
- Marco wie ?
- Nie jeszcze mu nie mówiłem, Ty wiesz o tym pierwsza ( powiedział i spojrzał na mnie ) Nie bój się tym razem nic wam się nie stanie. ( zapewniał mnie Marcel )
Przez resztę drogi cały czas myślałam jakim cudem ona wyszła na wolność, Marcel jechał ostrożnie uważnie mnie obserwując, boję się o swoje życie i życie małego co będzie jeżeli ona znowu będzie chciała zaatakować ?
- Kotek ? ( zawołał wystraszony Marco, widząc moją minę )
- Ona...
- Marcel co jest ?! ( krzyknął Marco )
- Ona wyszła.. i może zrobić wszystko ( powiedziałam a z pod powiek popłynęły mi łzy )
- Marcel o czym ona mówi ?
- Dzisiaj widziałem Caro w galerii z jakimś podejrzanym typkiem, powiedziałem jej bo powinna o tym wiedzieć, a wy musicie gdzieś wyjechać a ja się osobiście zajmę tą '' kobietą ''
- Ale ona nie powinna być w więzieniu ? ( zapytał z szokiem )
- Powinna, ale nie jest dlatego mówię zabierz ich daleko od Dortmundu a ja się nią zajmę. ( powiedział i zamknął bagażnik podając Marco moją torbę ) stary zdzwonimy się wieczorem, ja muszę uciekać ( powiedział do Marco )
- Jasne ( odpowiedział )
Marco chwycił mnie za dłoń i poszliśmy w kierunku windy, jechaliśmy w milczeniu a po moich polikach płynęły łzy, przytulił mnie... Weszliśmy do domu Marco poszedł rozpakować zakupy do kuchni a ja usiadłam na kanapie w jadalni, kiedy Marco przyszedł usiadł obok mnie, spojrzał w moje zapłakane oczy i delikatnie musnął moje usta swoimi, po czym mnie do siebie mocno przytulił.
świetny kochana <3
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
OdpowiedzUsuńczekam na kolejne dzialy :* <3
OdpowiedzUsuńJak zawsze wspaniały. Czekam na 37.
OdpowiedzUsuń