Nad ranem do sali wchodzi pielęgniarka ( przyjaciółka Caro ) przywozi mi Omera do nakarmienia i opuszcza salę. Kiedy karmię swojego synka do sali wbiega Marco z wielkim pluszowym misiem.
- Kochanie ? ( pytam z zaskoczeniem )
- Tak to ja nic się nie bój.
- Hehe dobrze, postaw go obok szafki i chodź usiądź.
- Dobrze ( zrobił tak jak powiedziałam )
Usiadł obok i uważnie przyglądał nam się, na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech odsłaniając rząd białych zębów. Ręką zaczął głaskać mnie po głowie, a z jego oczu popłynęły duże krople łez, mój mężczyzna płacze...
- Ej Marco ?
- Przepraszam, ale jestem tak bardzo szczęśliwy.. ( rozpłakał się, przyciskając głowę do mych włosów )
- Kochanie :*
- Co ja bym bez Was zrobił ? nawet nie chcę sobie wyobrażać życia bez Ciebie i Omera.
- Marco nie płacz, nigdzie się nie wybieramy :* Kochanie spokojnie :*
Kiedy mały zjadł, Marco wziął go na ręce żeby mu się odbiło, chodził po sali z Omerem na rękach a ja nie mogłam nacieszyć się tym cudownym widokiem. Mój piłkarz, który czasami sam zachowuje się jak dziecko, teraz sam je ma... moja bogini uderza głową o ścianę, kiedy uświadamia sobie, że będzie miała do wychowania dziecko i Marco.. OMG
- Czyż nie ślicznie razem wyglądamy ? ( zapytał z uśmiechem, przyjmując boczną pozycję )
- Cudownie kochanie razem wyglądacie.
- Oczka ma po mamusi śliczne, duże i brązowe, nosek też po mamusi bo taki malutki, włoski ma po nas obojgu bo mieszane a uśmiech chyba po tatusiu, oj wszystkie laski twoje synu :D
- Hehehe Marco, z tymi laskami to niech jeszcze czeka.
- Hehe spokojnie :D Kochanie bo chyba muszę Ci o czymś powiedzieć ( odłożył małego do łóżeczka szpitalnego i usiadł obok mnie.)
- Tak ?
- Bo wczoraj chyba widziałem przyjaciółkę Caro, może się mylę ale była podobna...
- Tak to ona..
- A skąd to wiesz ?
- Wczoraj mi powiedziała jak poszedłeś, wydawałeś jej się bardzo znajomy. ( prychnęłam ) Mów co u Yvonne i Nico ?
- A wszystko dobrze, Yvonne szuka biletów do Dortmundu a Nico już się nie może doczekać aż zobaczy naszego syna :*
- Wracamy do domu ? i jutro już wychodzę.
- Tak wracamy i bardzo dobrze, powiem Yvonne żeby zarezerwowała bilety na wtorek.
- A dlaczego wracamy ?
- Bo kochanie spóźnimy się na własny ślub. ( powiedział z uśmiechem, kiedy miałam zapytać się o ślub do sali wszedł lekarz z pielęgniarką )
- Przepraszam Pana, czy może Pan opuścić salę na czas badania ? ( zapytała łagodnie pielęgniarka )
- Ależ oczywiście, kotek będę po południu.
- Jak się Pani czuje ? ( zapytał lekarz, czytając moją kartę )
- Dobrze dziękuję.
- Jutro już Pani może wyjść do domu z dzieckiem, nie ma żadnych przeciwwskazań na to :) ( oznajmił z uśmiechem )
Pielęgniarka zabrała Omera do sali dla noworodków i zostałam sama na sali.. Matko jak nudno, poszła bym sobie na SIP dawno mnie tam już nie było... pociesza mnie fakt iż niedługo wrócę do domu z moimi mężczyznami *,* ale nie daje mi spokoju ślub, o którym wspomniał Marco, o on kombinuje ? Ja nawet nie mam sukni, nic nie jest zrobione, jaki ślub ??? Z nudów zasnęłam. Przypominały mi się zaręczyny, te piękne chwile kiedy Marco na stadionie pełnym ludzi zapytał ,, Zostaniesz moją żoną " ? a cały stadion ,, Powiedz TAK !! " cudowne chwile... :D
Jak zawsze wspaniały. Piękna rodzinka. Czekam na kolejny o zapraszam do mnie.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za miłe słowa :*
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuń