niedziela, 5 czerwca 2016

Niezapomniane wakacje - Ślub...? ale, że jak ??? Rozdział 41

Nad ranem do sali wchodzi pielęgniarka ( przyjaciółka Caro ) przywozi mi Omera do nakarmienia i opuszcza salę. Kiedy karmię swojego synka do sali wbiega Marco z wielkim pluszowym misiem. 

- Kochanie ? ( pytam  z zaskoczeniem ) 

- Tak to ja nic się nie bój.

- Hehe dobrze, postaw go obok szafki i chodź usiądź. 

- Dobrze ( zrobił tak jak powiedziałam ) 

Usiadł obok i uważnie przyglądał nam się, na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech odsłaniając rząd białych zębów. Ręką zaczął głaskać mnie po głowie, a z jego oczu popłynęły duże krople łez, mój mężczyzna płacze... 

- Ej Marco ? 

- Przepraszam, ale jestem tak bardzo szczęśliwy.. ( rozpłakał się, przyciskając głowę do mych włosów ) 

- Kochanie :* 

- Co ja bym bez Was zrobił ? nawet nie chcę sobie wyobrażać życia bez Ciebie i Omera. 

- Marco nie płacz, nigdzie się nie wybieramy :* Kochanie spokojnie :* 

Kiedy mały zjadł, Marco wziął go na ręce żeby mu się odbiło, chodził po sali z Omerem na rękach a ja nie mogłam nacieszyć się tym cudownym widokiem. Mój piłkarz, który czasami sam zachowuje się jak dziecko, teraz sam je ma... moja bogini uderza głową o ścianę, kiedy uświadamia sobie, że będzie miała do wychowania dziecko i Marco.. OMG 

- Czyż nie ślicznie razem wyglądamy ?  ( zapytał z uśmiechem, przyjmując boczną pozycję )

- Cudownie kochanie razem wyglądacie. 

- Oczka ma po mamusi śliczne, duże i brązowe, nosek też po mamusi bo taki malutki, włoski ma po nas obojgu bo mieszane a uśmiech chyba po tatusiu, oj  wszystkie laski twoje synu :D 

- Hehehe Marco, z tymi laskami to niech jeszcze czeka. 

- Hehe spokojnie :D  Kochanie bo chyba muszę Ci o czymś powiedzieć ( odłożył małego do łóżeczka szpitalnego i usiadł obok mnie.) 

- Tak ?

- Bo wczoraj chyba widziałem przyjaciółkę Caro, może się mylę ale była podobna...

- Tak to ona..

- A skąd to wiesz ?

- Wczoraj mi powiedziała jak poszedłeś, wydawałeś jej się bardzo znajomy. ( prychnęłam ) Mów co u Yvonne i Nico ? 

- A wszystko dobrze, Yvonne szuka biletów do Dortmundu a Nico już się nie może doczekać aż zobaczy naszego syna :*

- Wracamy do domu ? i jutro już wychodzę. 

- Tak wracamy i bardzo dobrze, powiem Yvonne żeby zarezerwowała bilety na wtorek.

- A dlaczego wracamy ? 

- Bo kochanie spóźnimy się na własny ślub. ( powiedział z uśmiechem, kiedy miałam zapytać się o ślub do sali wszedł lekarz z pielęgniarką ) 

- Przepraszam Pana, czy może Pan opuścić salę na czas badania ? ( zapytała łagodnie pielęgniarka ) 

- Ależ oczywiście, kotek będę po południu. 

- Jak się Pani czuje ? ( zapytał lekarz, czytając moją kartę ) 

- Dobrze dziękuję. 

- Jutro już Pani może wyjść do domu z dzieckiem, nie ma żadnych przeciwwskazań na to :) ( oznajmił z uśmiechem ) 

Pielęgniarka zabrała Omera do sali dla noworodków i zostałam sama na sali.. Matko jak nudno, poszła bym sobie na SIP dawno mnie tam już nie było... pociesza mnie fakt iż niedługo wrócę do domu z moimi mężczyznami *,* ale nie daje mi spokoju ślub, o którym wspomniał Marco, o on kombinuje ? Ja nawet nie mam sukni, nic nie jest zrobione, jaki ślub ??? Z nudów zasnęłam. Przypominały mi się zaręczyny, te piękne chwile kiedy Marco na stadionie pełnym ludzi zapytał ,, Zostaniesz moją żoną " ? a cały stadion ,, Powiedz TAK !! " cudowne chwile... :D 

3 komentarze:

  1. Jak zawsze wspaniały. Piękna rodzinka. Czekam na kolejny o zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń