Będąc w ramionach Marco czuję się bezpieczna, przy nim nic mi nie grozi, on całuje mnie delikatnie po czole i próbuje sprawić żebym nie płakała...
-
- Kochanie... wszystko będzie dobrze ( powiedział jeszcze mocniej mnie przytulając )
- Marco, ona może wszystko, rozumiesz ? ( spojrzałam na niego a po polikach leciały mi duże krople łez )
-
- Wszystko się ułoży zobaczysz, nie pozwolę na to żeby zrobiła wam krzywdę ( mówiąc ocierał
mi łzy )
- A jeśli nic już nie będzie tak jak dawniej ?
- Ale o czym Ty mówisz ? ( zapytał lekko zdenerwowany )
- Jeżeli ona przez cały czas będzie próbowała pozbyć się mnie i naszego syna?
- Nie będzie, a teraz się uspokój nie możesz się denerwować ( objął moją twarz w dłonie ) chodź
sie położyć pialni, a ja coś przygotuję do jedzenia ( wziął mnie na ręce i zaniósł do pokoju,
delikatnie położył na łóżku a na sam koniec był coraz bliżej mojej twarzy, nasze nosy prawie
się dotykały.. uśmiechnął się szeroko i zniknął za drzwiami )
Leżę nareszcie w swoim łóżku, weszłam pod kołdrę i położyłam się na swojej
delikatnej jak piórko poduszce, zwinęłam kołdrę w kłębek i się do niej
przytuliłam czekając na mojego piłkarza. Z kuchni dochodziły dziwne dźwięki,
prawdopodobnie zbił kilka talerzy, po jakimś czasie słyszę kroki zbliżające się ku
drzwi. Drzwi się otwierają a w nich stoi niezwykle przystojny mężczyzna bez
koszulki, w samych bokserkach i z tacą pełnej jedzenia na rękach, otworzyłam
usta z wrażenia i nie mogłam ich zamknąć a moja podświadomość skakała z podniecenia.
-
- Jedzenie przyszło ( powiedział siadając obok mnie )
- Dlaczego Ty to musisz robić ?
- Ale co ?
- Dlaczego Ty mnie prowokujesz ? No jakim prawem to robisz ? ( zapytałam gniewnie )
- A tak jakoś kochanie :* ( powiedział dając mi delikatnego buziaka )
Jem i go obserwuję i szlak mnie trafia, że mogę tylko obserwować, jednak on ma dobrą zabawę bo widzi jak bardzo go pragnę ale nic nie mogę zrobić. Kiedy skończyliśmy jeść, Marco rozłożył zwiniętą kołdrę i położył się obok mnie.
- Chodź się przytul :) ( Marco rozłożył ręce i pokazał na swój brzuch )
Położyłam się na jego brzuchu mocno się do niego przytulając, on zaś położył ręce na mnie i delikatnie muskał moją twarz palcami, po jakimś czasie zasnęliśmy. Brakowało mi go, tego jego słodkiego zapachu skóry, jego pięknego zielonego spojrzenia, tego łobuzerskiego uśmiechu :D Kocham tego faceta !! krzyczała moja podświadomość robiąc salto z dwoma obrotami. Nagle poczułam, że w pokoju jest ktoś więcej, otwieram oczy i widzę kobietę z blond włosami... Caro
- Marco!!!
- Co się stało ? ( otworzył oczy i ujrzał Caroline, celującą w nas pistoletem )
- Co Ty chcesz zrobić ?! ( zapytał Marco )
- Skoro ja Cię nie mogę mieć, to nikt nie może....!
Już miała nacisnąć spust i do pokoju wbiegł Marcel.... popychając ją na podłogę strzeliła.. a kula trafiła prosto w okno za łóżkiem. Do domu wbiegł zastęp policji zakuwając Caro w kajdanki i wyprowadzili ją z domu, mówiąc nam, że tym razem już jej nie wypuszczą i możemy być spokojni. Dzięki Marcelowi żyjemy, to co się właśnie wydarzyło było straszne, kiedy ona celowała w nas całe życie stanęło mi przed oczami, bardzo się bałam....
- Marco proszę wyjedźmy stąd ( zaczęłam płakać, a on mnie mocno przytulił )
- Wyjedziemy ( powiedział cicho )
- Mam dla was propozycję ( powiedział Marcel ) jedźcie na Ibizę, tam się poznaliście powspominacie sobie i zapomnicie o tym wszystkim co się stało )
- Masz rację ( powiedział Marco, puścił mnie i poszedł się ubrać )
- Dokąd idziesz ? ( zapytałam )
- Rezerwować bilety... Marcel spakuj mnie i przywieź Jowitę na lotnisko za 2 godziny (powiedział i wyszedł z domu )
Zaczęliśmy się pakować, ja w między czasie posprzątałam w kuchni,a Marcel zaścielał łóżko, po półtorej godziny wyszliśmy z domu i pojechaliśmy na lotnisko. Kiedy dojechaliśmy na lotnisku stało mnóstwo fotoreporterów zadających bardzo dla mnie trudnych pytań...
- Dziękuję bracie ( uścisnął Marcela ) zajmij się domem wracamy za miesiąc.
- Jak to za miesiąc ? ja mam za 2 miesiące termin porodu, co będzie jak dziecko urodzi się szybciej ?
- Kochanie będzie dobrze.
Wziął mnie za rękę i weszliśmy do samolotu. Polecieliśmy, kierunek Ibiza.....
Wspaniały rozdział, czekam na więcej. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuń