wtorek, 19 kwietnia 2016

Niezapomniane wakacje - ,, Niech wszystko już będzie dobrze " Rozdział 37

Będąc w ramionach Marco czuję się bezpieczna, przy nim nic mi nie grozi, on całuje mnie delikatnie po czole i próbuje sprawić żebym nie płakała...   

- Kochanie... wszystko będzie dobrze ( powiedział jeszcze mocniej mnie przytulając ) 


- Marco, ona może wszystko, rozumiesz ? ( spojrzałam na niego a po polikach leciały mi duże krople łez )

-


- Wszystko się ułoży zobaczysz, nie pozwolę na to żeby zrobiła wam krzywdę ( mówiąc ocierał 

mi łzy )


- A jeśli nic już nie będzie tak jak dawniej ? 


- Ale o czym Ty mówisz ? ( zapytał lekko zdenerwowany ) 


- Jeżeli ona przez cały czas będzie próbowała pozbyć się mnie i naszego syna?


 


- Nie będzie, a teraz się uspokój nie możesz się denerwować ( objął moją twarz w dłonie ) chodź 

sie położyć pialni, a ja coś przygotuję do jedzenia ( wziął mnie na ręce i zaniósł do pokoju, 

delikatnie położył na łóżku a na sam koniec był coraz bliżej mojej twarzy, nasze nosy prawie 

się dotykały.. uśmiechnął się szeroko i zniknął za drzwiami )

Leżę nareszcie w swoim łóżku, weszłam pod kołdrę i położyłam się na swojej 

delikatnej jak piórko poduszce, zwinęłam kołdrę w kłębek i się do niej 

przytuliłam czekając na mojego piłkarza. Z kuchni dochodziły dziwne dźwięki, 

prawdopodobnie zbił kilka talerzy, po jakimś czasie słyszę kroki zbliżające się ku 

drzwi. Drzwi się otwierają a w nich stoi niezwykle przystojny mężczyzna bez 

koszulki, w samych bokserkach i z tacą pełnej jedzenia na rękach, otworzyłam 

usta z wrażenia i nie mogłam ich zamknąć a moja podświadomość skakała z podniecenia.

-


- Jedzenie przyszło ( powiedział siadając  obok mnie )


- Dlaczego Ty to musisz robić ? 


- Ale co ? 


- Dlaczego Ty mnie prowokujesz ? No jakim prawem to robisz ? ( zapytałam gniewnie )


- A tak jakoś kochanie :* ( powiedział dając mi delikatnego buziaka )

 

Jem i go obserwuję i szlak mnie trafia, że mogę tylko obserwować, jednak on ma dobrą zabawę bo widzi jak bardzo go pragnę ale nic nie mogę zrobić. Kiedy skończyliśmy jeść, Marco rozłożył zwiniętą kołdrę i położył się obok mnie.

- Chodź się przytul :) ( Marco rozłożył ręce i pokazał na swój brzuch ) 

Położyłam się na jego brzuchu mocno się do niego przytulając, on zaś położył ręce na mnie i delikatnie muskał moją twarz palcami, po jakimś czasie zasnęliśmy. Brakowało mi go, tego jego słodkiego zapachu skóry, jego pięknego zielonego spojrzenia, tego łobuzerskiego uśmiechu :D Kocham tego faceta !! krzyczała moja podświadomość robiąc salto z dwoma obrotami. Nagle poczułam, że w pokoju jest ktoś więcej, otwieram oczy i widzę kobietę z blond włosami... Caro

- Marco!!!

- Co się stało ? ( otworzył oczy i ujrzał Caroline, celującą w nas pistoletem )

- Co Ty chcesz zrobić ?! ( zapytał Marco )

- Skoro ja Cię nie mogę mieć, to nikt nie może....!

Już miała nacisnąć spust i do pokoju wbiegł Marcel.... popychając ją na podłogę strzeliła.. a kula trafiła prosto w okno za łóżkiem. Do domu wbiegł zastęp policji zakuwając Caro w kajdanki i wyprowadzili ją z domu, mówiąc nam, że tym razem już jej nie wypuszczą i możemy być spokojni. Dzięki Marcelowi żyjemy, to co się właśnie wydarzyło było straszne, kiedy ona celowała w nas całe życie stanęło mi przed oczami, bardzo się bałam.... 

- Marco proszę wyjedźmy stąd ( zaczęłam płakać, a on mnie mocno przytulił )

-  Wyjedziemy ( powiedział cicho )

-  Mam dla was propozycję ( powiedział Marcel ) jedźcie na Ibizę, tam się poznaliście powspominacie sobie i zapomnicie o tym wszystkim co się stało )

- Masz rację ( powiedział Marco, puścił mnie i poszedł się ubrać )

-  Dokąd idziesz ? ( zapytałam )

- Rezerwować bilety... Marcel spakuj mnie i przywieź Jowitę na lotnisko za 2 godziny (powiedział i wyszedł z domu )

Zaczęliśmy się pakować, ja w między czasie posprzątałam w kuchni,a Marcel zaścielał łóżko, po półtorej godziny wyszliśmy z domu i pojechaliśmy na lotnisko. Kiedy dojechaliśmy na lotnisku stało mnóstwo fotoreporterów zadających bardzo dla mnie trudnych pytań... 

- Dziękuję bracie ( uścisnął Marcela ) zajmij się domem wracamy za miesiąc. 

- Jak to za miesiąc ? ja mam za 2 miesiące termin porodu, co będzie jak dziecko urodzi się szybciej ?

- Kochanie będzie dobrze. 

Wziął mnie za rękę i weszliśmy do samolotu. Polecieliśmy, kierunek Ibiza..... 

1 komentarz: