Niezapomniane wakacje - Lecimy :) Rozdział 44
Czekając na start samolotu Marco zajmuje się Omerem a ja z uśmiechem na twarzy ich obserwuje. Mały jest tak bardzo do niego podobny, ten sam uśmiech, nosek i oczywiście zielone oczka. Obserwuję ludzi, którzy wygodnie siedzą w swoich fotelach i zastanawiam się dokąd lecimy.
- Marco dokąd lecimy ?
- Zobaczysz to jest niespodzianka :*
- Aha... ( spojrzałam na niego stanowczo )
- Tak ja też Cię Kocham :* ( uśmiechnął się, po czym wrócił do ubierania Omera )
I tak sobie siedzę wpatrując się jak głupia w zasłonięte okno samolotu, pewnie zabawnie wyglądam a moja podświadomość nie wybiera w słowach określając moją osobę.. Startujemy. Omer śpi a mój mąż szuka czegoś na mapie.
- Czego szukasz ?
- Tutaj lecimy ( powiedział i wskazał palcem wyspę na mapie )
- Lecimy do Portugalii ? ( zapytałam z ogromną ciekawością )
- Tak a dokładniej lecimy do Lizbony :*
- Naprawdę ?
- Tak widziałem ostatnio, że szukałaś w Internecie miejsc do zwiedzania w Lizbonie, więc pomyślałem za Ciebie i wykupiłem nam 2 tygodnie w hotelu :*
- Kochany jesteś dziękuję :* ( objęłam jego szyje rękoma i delikatnie go pocałowałam )
- Dla Was wszystko ♥
Lecimy i lecimy Omer zgłodniał tak jak jego tatuś i oboje zajadali się smakołykami, Marco objadał się krewetkami w sosie śmietanowym a Omer zaś mlekiem również o kremowej konsystencji :D a mi zostały jedynie bułeczki maślane...
- Jak długo kochanie będziesz na tak radykalnej diecie ? ( żartował Marco )
- Tak długo kochanie jak twój syn będzie karmiony piersią ( uśmiechnęłam się do niego )
- Aaa to nie fajnie...
- A no widzisz, ciężkie jest życie kobiety :*
- A no ciężkie.
- Czy podać coś jeszcze Panu ? ( zapytała rudowłosa i długonoga dziewczyna, która traktowała mnie jak powietrze lecz z bardzo troskliwie zajmowała się MOIM MĘŻEM z podkreśleniem na MOIM )
- Tak, gdyby Pani mogła i przyniosła mi pieluszkę dla mojego syna i bułeczki mleczne dla mojej żony to byłbym bardzo wdzięczny. ( obdarował ją ciepłym uśmiechem i obrócił się w moją stronę )
- Tak proszę Pana.. ( obróciła się na pięcie i bez uśmiechu poszła do kantorka )
- Dobrze jej powiedziałem kochanie ? ( z szerokim uśmiechem na twarzy wpatruje się we mnie )
- Hehe bardzo dobrze :D
Kiedy rudowłosa Pani podała zamówienie, Marco szybko je od niej wziął i skinieniem głowy podziękował.Dolatujemy do Lizbony a zza okna takie widoki pieszczą moje oczy ♥
- Boże jak tu jest pięknie ♥♥
- Bardzo się cieszę, że Ci się podoba ( obdarowałam Go namiętnym buziakiem )
- Kocham Cię ! Dziękuję ♥
- My Ciebie też kochamy ! ( Marco trzyma małego na rękach i oboje mnie obserwują )
Wylądowaliśmy w Lizbonie jak tu jest pięknie. Prosto z lotniska pojechaliśmy do hotelu Marco został i dokańczał formalności z meldunkiem a ja z synem poszłam do pokoju. Po przebraniu Omera położyłam go spać a ja otworzyłam drzwi na taras...
- Ja nie chcę stąd wyjeżdżać ( powiedziałam sama do siebie, zachwycając się przepięknym widokiem )
Jak zawsze wspaniały. Ahhh wakacje, czekam na nexta, pozdro
OdpowiedzUsuń