sobota, 29 października 2016

Niezapomniane wakacje - ,, Niespodzianka " Rozdział 45

Podziwiając piękne widoki Marco podszedł do mnie i przytulił  mnie od tyłu. 

- Podoba Ci się ? ( zapytał szepcząc mi do ucha )

- Tak bardzo ( wyszeptałam ) 

- To bardzo się cieszę.

- Dziękuję ( odwróciłam się w jego stronę i złożyłam na jego ustach gorący pocałunek )

- Mmm Pani Reus :* ( zaczerwienił się )

- Tak Panie Reus ?

- Bardzo Panią kocham.

- Ja Pana też bardzo kocham.

Stojąc tak razem i oglądając co się dzieje na plaży do drzwi rozlega się pukanie do drzwi. Marco podchodzi i je otwiera.

- Dzień dobry ( powiedział nastoletni chłopak )

- Dzień dobry, mogę Ci w czymś pomóc ?( zapytał zapraszając chłopaka do pokoju )

- Czy ja mogę prosić Pana o autograf ? ( zapytał )

- Pewnie, jak masz na imię? ( zapytał Marco uśmiechając się do chłopaka )

- Lukas ( podał mu koszulkę z numerem Marco )

- Grasz  w piłkę ? ( zapytał Marco )

- Tak z kolegami, mamy własną lokalną drużynę. Niestety bez sukcesów.

- Naprawdę ? A mógłbym wpaść i pokopać z Wami ? Oczywiście jeżeli żona mnie z pokoju wypuści ( zaśmiali się oboje i jednocześnie spojrzeli w moją stronę )

- Puszczę ( odpowiedziałam szybko )

- Ale naprawdę chciałby Pan z nami grać ? 

- Tak pewnie ! i nie mówi do mnie Pan, Marco jestem ( podał mu dłoń na przywitanie ) 

- To bardzo się cieszę, może dzisiaj o 18:00 za szkołą ? ( również podał mu dłoń )

- Pewnie tylko powiedz gdzie to jest.

- Jak Pan znaczy jak pójdziesz w kierunku plaży zobaczysz duży żółty budynek to jest właśnie szkoła i jak już dojdziesz do szkoły to skręć w lewo i zobaczysz boisko. 

- Okey może zapamiętam :D ( zaśmiał się ) 

- Naprawdę jeszcze raz dziękuję.

- Widzimy się o 18:00 i nie dziękuj :)  

Kiedy Lukas wyszedł z pokoju Marco siedział na kanapie z telefonem w ręku i się cieszył do ekranika. 

- Co się tak cieszysz ? ( zapytałam zaciekawiona )

- A bo mam dla Ciebie niespodziankę.

- Dla mnie ? znowu ? 

- Tak. Dzisiaj o 18:00 przyjdzie do Ciebie niespodzianka.

- Jak przyjdzie ?

- No na nogach kochanie przyjdzie.

Stoję na przeciwko jego i intensywnie się w niego wpatruję próbując wyczytać coś z jego twarzy, ale bez rezultatu... Moja podświadomość wścieka się, że nic nie wie i rzuca telefonem o ścianę głośno krzycząc ,,Powiedz co to za niespodzianka !" Mój mąż teraz we mnie się wpatruje z dziwną miną..

- Kochanie ? ( pyta zaniepokojony )

- Tak ? ( wyrywam się z amoku ) 

- O czym myślisz ? 

- O twojej niespodziance.

- Zobaczysz sama :)

Podszedł do mnie i mocno przytulił, pocałował i poszedł do małego.

                                                                  ***  Pokój Omera 

- Chodź synek do taty. 

Marco wziął Omera i chodził z nim po pokoju śpiewając piosenki Borussii Dortmund. 


wtorek, 18 października 2016

Niezapomniane wakacje - Lecimy :) Rozdział 44

Czekając na start samolotu Marco zajmuje się Omerem a ja z uśmiechem na twarzy ich obserwuje. Mały jest tak bardzo do niego podobny, ten sam uśmiech, nosek i oczywiście zielone oczka. Obserwuję ludzi, którzy wygodnie siedzą w swoich fotelach i zastanawiam się dokąd lecimy. 

- Marco dokąd lecimy ? 

- Zobaczysz to jest niespodzianka :* 

- Aha... ( spojrzałam na niego stanowczo ) 

- Tak ja też Cię Kocham :* ( uśmiechnął się, po czym wrócił do ubierania Omera ) 

I tak sobie siedzę wpatrując się jak głupia w zasłonięte okno samolotu, pewnie zabawnie wyglądam a moja podświadomość nie wybiera w słowach określając moją osobę.. Startujemy. Omer śpi a mój mąż szuka czegoś na mapie.

- Czego szukasz ?

- Tutaj lecimy ( powiedział i wskazał palcem wyspę na mapie )

- Lecimy do Portugalii ? ( zapytałam z ogromną ciekawością )

- Tak a dokładniej lecimy do Lizbony :* 

- Naprawdę ?

- Tak widziałem ostatnio, że szukałaś w Internecie miejsc do zwiedzania w Lizbonie, więc pomyślałem za Ciebie i wykupiłem nam 2 tygodnie w hotelu :* 

- Kochany jesteś dziękuję :* ( objęłam jego szyje rękoma i delikatnie go pocałowałam )

- Dla Was wszystko ♥ 

Lecimy i lecimy Omer zgłodniał tak jak jego tatuś i oboje zajadali się smakołykami, Marco objadał się krewetkami w sosie śmietanowym a Omer zaś mlekiem również o kremowej konsystencji :D a mi zostały jedynie bułeczki maślane... 

- Jak długo kochanie będziesz na tak radykalnej diecie ? ( żartował Marco ) 

- Tak długo kochanie jak twój syn będzie karmiony piersią ( uśmiechnęłam się do niego )

- Aaa to nie fajnie... 

- A no widzisz, ciężkie jest życie kobiety :* 

- A no ciężkie.

- Czy podać coś jeszcze Panu ? ( zapytała rudowłosa i długonoga dziewczyna, która traktowała mnie jak powietrze lecz z bardzo troskliwie zajmowała się MOIM MĘŻEM z podkreśleniem na MOIM )

- Tak, gdyby Pani mogła i przyniosła mi pieluszkę dla mojego syna i bułeczki mleczne dla mojej żony to byłbym bardzo wdzięczny. ( obdarował ją ciepłym uśmiechem i obrócił się w moją stronę ) 

- Tak proszę Pana.. ( obróciła się na pięcie i bez uśmiechu poszła do kantorka ) 

- Dobrze jej powiedziałem kochanie ? ( z szerokim uśmiechem na twarzy wpatruje się we mnie )

- Hehe bardzo dobrze :D 

Kiedy rudowłosa Pani podała zamówienie, Marco  szybko je od niej wziął i skinieniem głowy podziękował.Dolatujemy do Lizbony a zza okna takie widoki pieszczą moje oczy ♥ 

Znalezione obrazy dla zapytania lizbona z lotu ptakaZnalezione obrazy dla zapytania lizbona z lotu ptaka 

- Boże jak tu jest pięknie ♥♥ 

- Bardzo się cieszę, że Ci się podoba ( obdarowałam Go namiętnym buziakiem )

- Kocham Cię ! Dziękuję ♥  

- My Ciebie też kochamy ! ( Marco trzyma małego na rękach i oboje mnie obserwują )

Wylądowaliśmy w Lizbonie jak tu jest pięknie. Prosto z lotniska pojechaliśmy do hotelu Marco został i dokańczał formalności z meldunkiem a ja z synem poszłam do pokoju. Po przebraniu Omera położyłam go spać a ja otworzyłam drzwi na taras... 

Znalezione obrazy dla zapytania lizbona 

- Ja nie chcę stąd wyjeżdżać ( powiedziałam sama do siebie, zachwycając się przepięknym widokiem ) 

niedziela, 16 października 2016

Niezapomniane wakacje - ,,Dwóch najważniejszych ♥'' Rozdział 43

Moja miłość właśnie patrzy w me oczy i uśmiecha się szeroko ukazując rząd pięknych zębów, goście zachwyceni, pogoda dopisuje a ja ? Ja szaleję ze szczęścia, mam przy sobie dwóch najważniejszych mężczyzn w swoim życiu wymarzonego męża i uroczego synka :) 

- Dziękujemy za cudowną zabawę i życzymy szczęścia kochani (Erik z Gosią żegnają się z nami)

- My też dziękujemy, że byliście ( powiedziałam i pożegnaliśmy się ) 

- Marco, dziękuję za ten cudowny ślub i wesele :* 

- Dla Ciebie wszystko ! ♥ 

- ,, Ona temu winna,ona temu winna pocałować Go powinna "!! ( widać, że Auba, Łukasz i Nuri świetnie się bawią a jednocześnie świetnie robią za wodzirejów na weselu, chyba muszą się przebranżowić :D ) 

- Zdrowie Państwa Młodych ( krzyczy tata Marco ) 

- Gorzko,gorzko ! ( krzyczą wszyscy goście intensywnie na nas patrząc ) 

- Daj buziaka księżniczko :* ( jak zawsze w doskonałym humorze :D delikatnie i romantycznie składa na moich ustach gorący pocałunek ) 

Goście zachwyceni pocałunkiem a w moich płucach brak tlenu, moja podświadomość powoli traci przytomność i cicho mówi ,, kończ przystojniaku bo będziesz miał pogrzeb w dniu ślubu " - upada na podłogę... 

- Marco ( odsuwam męża, jednocześnie przerywając jakże długi pocałunek ) 

- Tak ? stało się coś ? ( zapytał )

- Nie nic się nie stało.

- To dlaczego się odsunęłaś ?

- Dlatego, że jakieś 200 osób się na nas patrzy, wstydzę się... ( wzrok biegł mi po parkiecie )

- Hehe, przyzwyczaj się kochanie tak już będzie zawsze :* Chodź zjemy jeszcze coś i będziemy jechać ( wziął mnie za rękę i prowadził mnie do naszego stolika )

- Marco, ale dokąd będziemy jechać ? 

- No na miesiąc miodowy.

- A mały ? 

- Jedzie z nami, nie zostawię małego Pana Reusa :* ( uśmiechnął się i zaczął jeść sałatkę ) 

Siedząc przy stoliku obserwuję gości tańczących na parkiecie, widzę mamę Marco która odprowadza pijanego wuja do pokoju, Marcel wygina się z jakąś nieznaną pięknością a Robin w samotności zajada się łososiem w białym sosie. Po 20 minutach żegnamy się z gośćmi i wyruszamy na nasz miesiąc miodowy, odbieramy syna od Yvonne i żegnamy się z Nico. 

- Wszystko mamy ? ( zapytałam Marco stojąc przed wejściem na lotnisko ) 

- Tak, dziecko jest więc mamy wszystko możemy lecieć ( powiedział to oczywiście ze swoim łobuzerskim uśmiechem ) 

- A dokąd my tak właściwie lecimy ? 

- A zobaczysz sama :* 

Po odprawie na lotnisku usiedliśmy wygonie w naszych fotelach i przygotowywaliśmy się do odlotu... 

                                                                            *** 
Witam ! właśnie powróciłam z nowym rozdziałem, myślałam aby zakończyć pisanie lecz mi to nie wychodziło :D Mam nadzieję, że się spodoba :*  Zostawiajcie komentarze pod postami i oceniajcie jak się podoba i czy się podoba :)