niedziela, 16 października 2016

Niezapomniane wakacje - ,,Dwóch najważniejszych ♥'' Rozdział 43

Moja miłość właśnie patrzy w me oczy i uśmiecha się szeroko ukazując rząd pięknych zębów, goście zachwyceni, pogoda dopisuje a ja ? Ja szaleję ze szczęścia, mam przy sobie dwóch najważniejszych mężczyzn w swoim życiu wymarzonego męża i uroczego synka :) 

- Dziękujemy za cudowną zabawę i życzymy szczęścia kochani (Erik z Gosią żegnają się z nami)

- My też dziękujemy, że byliście ( powiedziałam i pożegnaliśmy się ) 

- Marco, dziękuję za ten cudowny ślub i wesele :* 

- Dla Ciebie wszystko ! ♥ 

- ,, Ona temu winna,ona temu winna pocałować Go powinna "!! ( widać, że Auba, Łukasz i Nuri świetnie się bawią a jednocześnie świetnie robią za wodzirejów na weselu, chyba muszą się przebranżowić :D ) 

- Zdrowie Państwa Młodych ( krzyczy tata Marco ) 

- Gorzko,gorzko ! ( krzyczą wszyscy goście intensywnie na nas patrząc ) 

- Daj buziaka księżniczko :* ( jak zawsze w doskonałym humorze :D delikatnie i romantycznie składa na moich ustach gorący pocałunek ) 

Goście zachwyceni pocałunkiem a w moich płucach brak tlenu, moja podświadomość powoli traci przytomność i cicho mówi ,, kończ przystojniaku bo będziesz miał pogrzeb w dniu ślubu " - upada na podłogę... 

- Marco ( odsuwam męża, jednocześnie przerywając jakże długi pocałunek ) 

- Tak ? stało się coś ? ( zapytał )

- Nie nic się nie stało.

- To dlaczego się odsunęłaś ?

- Dlatego, że jakieś 200 osób się na nas patrzy, wstydzę się... ( wzrok biegł mi po parkiecie )

- Hehe, przyzwyczaj się kochanie tak już będzie zawsze :* Chodź zjemy jeszcze coś i będziemy jechać ( wziął mnie za rękę i prowadził mnie do naszego stolika )

- Marco, ale dokąd będziemy jechać ? 

- No na miesiąc miodowy.

- A mały ? 

- Jedzie z nami, nie zostawię małego Pana Reusa :* ( uśmiechnął się i zaczął jeść sałatkę ) 

Siedząc przy stoliku obserwuję gości tańczących na parkiecie, widzę mamę Marco która odprowadza pijanego wuja do pokoju, Marcel wygina się z jakąś nieznaną pięknością a Robin w samotności zajada się łososiem w białym sosie. Po 20 minutach żegnamy się z gośćmi i wyruszamy na nasz miesiąc miodowy, odbieramy syna od Yvonne i żegnamy się z Nico. 

- Wszystko mamy ? ( zapytałam Marco stojąc przed wejściem na lotnisko ) 

- Tak, dziecko jest więc mamy wszystko możemy lecieć ( powiedział to oczywiście ze swoim łobuzerskim uśmiechem ) 

- A dokąd my tak właściwie lecimy ? 

- A zobaczysz sama :* 

Po odprawie na lotnisku usiedliśmy wygonie w naszych fotelach i przygotowywaliśmy się do odlotu... 

                                                                            *** 
Witam ! właśnie powróciłam z nowym rozdziałem, myślałam aby zakończyć pisanie lecz mi to nie wychodziło :D Mam nadzieję, że się spodoba :*  Zostawiajcie komentarze pod postami i oceniajcie jak się podoba i czy się podoba :) 

2 komentarze:

  1. Jak zawsze super cieszę się, że wróciłaś, pozdro

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) też się cieszę, że wróciłam :* pozdrawiam

      Usuń