piątek, 31 sierpnia 2018

Niezapomniane wakacje ,, Powrót do domu " Rozdział 47

Cudowne wakacje dobiegają końca i wrócimy do naszej rzeczywistości Marco rozpocznie zgrupowanie przed nowym sezonem a ja zajmę się wychowywaniem naszego synka i rozwojem swojego bloga..

- Spakowana ? - pyta Marco zamykając torbę podręczną. 
- Tak - odpowiadam niechętnie i podaje mu swój bagaż.
- To w drogę maleńka- Marco próbował rozluźnić atmosferę. Wziął bagaże i zamknął za nami drzwi.
- Ivonne nie leci ? - pytam z ciekawością.
- Nie wracają za tydzień.
- Aha... nic nie mówiła...

Zrobiło mi się smutno, że Ivonne nie leci z nami... Godzinę później już byliśmy na lotnisku teraz trzeba przejść przez długą odprawę i fruuu do Dortmundu.. Po przejściu odprawy weszliśmy i usiedlismy wygodnie w swoich fotelach.

- Podobały się wakacje ? - pyta Marco przytulajac mnie mocno do siebie.
- Tak bardzo,dziękuję - całuje go długo i namiętnie w usta.

Aż zapomniałam jak bardzo pociąga mnie mój piłkarz z Dortmundu, dalej nie mogę uwierzyć, że mężczyzna mojego życia właśnie należy do mnie mój obiekt westchnień jest mój i tylko mój i żadna mi go nie odbierze ! Moja bogini przypominając sobie wydarzenia z jego byłą dziewczyną robi się czerwona ze złości i przeklina ją a jednocześnie ma nadzieję że już nigdy więcej jej nie zobaczy.

- Kochanie stało się coś?  - pyta Marco bawiąc się z Omerem.
- Nie, nie tylko się zamyslilam.
-Dobrze, zaraz będziemy startować.
- Dobrze to już niedługo i będziemy w domu.
- Tak kochanie. - odpowiada i całuje małego w rączki.

Moi dwaj najważniejsi mężczyźni, patrząc na nich tak bardzo się cieszę że ich mam. Oglądając widok który rozciąga się pod nami zerkam na chłopaków, którzy smacznie śpią i zastanawiam się co by było gdybym nie poznała Marco.. kim bym była... ? Z zamyślenia wyrywa mnie głos pilota, który informuje o lądowaniu.

- Kochanie wstawaj już lądujemy - budzę Marco zabierając małego. 
- Oo szybko - westchnął 
- Kto nas odbierze z lotniska ? - pytam 
- Robin - odpowiedział i kierował się do wyjścia.

2 komentarze: