I tak po bardzo miłej nocy przywitał nas nowy dzień, już nie na słonecznej Ibizie a w pochmurnym Dortmundzie. Ale wiecie co ? wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Omer dalej śpi a ja próbuję posprzątać dom po wczorajszym przylocie, gdy rozbrzmiewa dzwonek do dwrzi..
- Ola ? - Tak strasznie się ucieszyłam kiedy ją zobaczyłam. Proszę wejdź do środka.
- Hej, dziękuję. - Ola weszła do środka rozbierając płaszczyk.
- Opowiadaj gdzie byłaś, czemu się nie odzywałaś ?
- A długo by opowiadać. Byłam kilka miesięcy w Polsce musiałam poukładać sobie pewne sprawy-Ola posmutniała..
-Co się stało ?
- Erik znowu... - Ola zamilkła a po policzkach spłynęły jej łzy.
- O matko co się stało ?
- Nachodził mnie w Dortmundzie, nękał telefonami.. bałam się wychodzić z domu. Miałam wrażenie jakby mnie śledził. W końcu wyleciałam z Dortmundu do rodziców, zmieniłam numer telefonu i oderwałam się od niego.
- Jezu to jest straszne, myślałam, że dał sobie spokój.
Naszą rozmowę przerwał płacz Omera, który właśnie się obudził.
- Cześć malutki. - Ola wzięła małego na ręce a ja poszłam zrobić mleko. - Ale szybko rośnie, jaki jest piękny - Ola nie mogła wyjść z zachwytu a mi nie dawała sprawa z Erikiem.. bałam się o nią .
Kiedy Omer zjadł i został przebrany bawił się na macie w pokoju a ja mogłam dokończyć rozmowę z przyjaciółką. Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę, nigdy bym nie pomyślała, że Erik może być zdolny do takiego czegoś. Po dwóch godzinach Ola poszła do domu a ja zostałam ze swoim cudnym synkiem, który z grzecznością przechodził sam siebie a ja mogłam dokończyć sprzątanie mieszkania.
- Chodź kochanie do mamy - wzięłam małego na ręce i zaczęłam go przytulać. - zaraz tatuś wróci wiesz. Nasz cud zaczął się śmiać całą buzią a mi poprawił humor. Omer przytulił się mocno do mnie i zasnął na moich rękach.