Podchodzę do drzwi i je otwieram, kiedy ujrzałam kto w nich stoi nie mogłam uwierzyć w to co widzę, w drzwiach stała Caro z fałszywym uśmiechem na twarzy. Wpatrywała się we mnie z gniewem i zazdrością. Kiedy próbowałam zamknąć przed nią drzwi, złapała za klamkę i mocno pchnęła w moją stronę, a drzwi z wielkim hukiem trzasnęły o drzwi szafy.
- Kochanie, stało się coś ? ( zapytał Marco krzycząc z pokoju )
W gardle miałam sucho ze strachu, patrzyłam na nią i nie wiedziałam co odpowiedzieć mojemu narzeczonemu. W moich oczach malowała się panika, byłam sparaliżowana ze strachu, a Carco z wielką pewnością wchodziła do mieszkania Marco popychając mnie do tyłu.
- Kochanie !! ( krzyczy Marco )
- Odpowiedz mu, że nic się nie stało. ( syknęła Carco, coraz bardziej się do mnie przybliżając )
- Nie kochanie, nic mi nie jest. ( odpowiedziałam, patrząc cały czas w jej oczy )
- Grzeczna dziewczynka. ( wyszeptała mi do ucha, popychając mnie o ścianę )
- Aaauuua ! ( krzyknęłam, zwijając się z bólu )
- Co boli ? i bardzo dobrze, ma boleć. ( na jej twarzy widniał fałszywy uśmiech )
- Marco !!! ( zaczęłam głośno wołać )
- Zamknij się ! ( Carco jeszcze mocniej, mną rzuciła, a kolanem kopnęła w podbrzusze )
Do korytarza wbiega Marco i reszta chłopaków, widząc mnie upadającą na podłogę. Marco podbiegł i odepchnął Caro ode mnie, Nuri i Mats złapali ją i mocno trzymali, Erik wyciągnął telefon i zadzwonił po pogotowie i policję.
Obudziłam się w szpitalu, Marco siedział obok mojego łóżka i trzymał mnie za rękę, delikatnie ściskając.
- Co się stało ? ( zapytałam )
- Caro była u nas ..... ( Marco przerwał, a po polikach poleciały mu łzy )
- Co z nią ? ( zapytałam ze strachem )
- Jest teraz przesłuchiwana. ( powiedział cicho )
- Dlaczego mnie tak brzuch boli ?
- Carco... ( Marco znowu przerwał )
- Spokojnie misiu. A lekarz już mówił co z dzieckiem ?
Marco się napiął i znowu poleciały mu łzy, zaczęłam się bać o dziecko.
- Marco ! ( zaczęłam płakać )
- Lekarz mówi, że jest ciężko, teraz musisz odpoczywać i się nie denerwować. Rozmawiałem z trenerem i dał mi urlop na tydzień, wyjedziemy gdzieś odpoczniesz.
- Nie musisz, zostaniemy tutaj.
- Muszę, nie pozwolę żeby coś wam się stało. ( Marco, coraz mocniej mnie ścisnął )
Siedział tak przy mnie całą noc, nad ranem przyjechała mama Marco, która zmieniła syna i to ona siedziała ze mną przez kilka godzin.
- Jak się czujesz ? ( zapytała zatroskana kobieta )
- Dziękuję, już lepiej.
- Przywiozłam Ci owoce i laurkę od Nico. ( powiedziała i podała mi dużą niebieską kartkę z przyklejonym na środku zdjęciem Nico z rodzicami. Pod zdjęciem był napis Gute Besserung! )
- Śliczna jest :)
- Jak spałaś dzwoniła Yvonne i powiedziała, ze aresztowali Caro.
Pokiwałam głową z wyraźną ulgą. Spojrzałam jeszcze raz na kartkę od Nico i szeroko się uśmiechnęłam.
- Puk,puk... :D ( z kwiatami do sali wchodzi Łukasz uśmiechając się od ucha do ucha )
- A witam, witam :) ( przywitałam Go promiennym uśmiechem )
- Dobrze to ja wrócę za godzinkę. ( oznajmiła mama Marco i pocałowała mnie w czoło, po czym opuściła salę )
- Marco przesyła bukiet kwiatków. ( Łukasz wyciąga przed siebie ręce, pokazując mi kwitki z każdej strony )
- Są piękne, wstaw je do wazonu. ( uśmiechnęłam się i pokazałam dłonią wazon stojący pod szafką za drzwiami )
- I jak się czujesz ? ( zapytał Piszczu lejąc wodę do wazonu )
- Dziękuję, już lepiej.
- Cieszę się, Marco siedzi z Aubą i nie ma się z byt dobrze.
Patrzyłam się na Łukasza i nie wiedziałam co powiedzieć.
- No ale już teraz będzie tylko lepiej. ( dodał szybko i uśmiechnął się )
- Tak mam taką nadzieję. ( uśmiechnęłam się i położyłam ręce na swoim brzuchu )
- Już wiecie co będziecie mieć ? ( zapytał )
- Nie jeszcze nie. Ale z Marco myślimy, że będzie to chłopak.
- I kolejny Boussen. ( uśmiechnął się )
- Tak dokładnie :)
Łukasz opuścił salę, a ja wpatrywałam się w bukiet od Marco, zaczęłam myśleć jak długo mnie tu będą trzymać....
- Ciociaaaa ! ( Nico wbiegł do sali i mocno się do mnie przytulił )
- Cześć przystojniaczku :D
- Ciociu babcia dała Ci moją laurkę ?
- Tak dała i jest śliczna. ( powiedziałam i pocałowałam go w policzek )
- Hehe, ciocia nie przy wszystkich :D
- Oj Nico :D
Nico siedział ze mną 2 godziny, ten mały łobuz potrafi poprawić humor. Brakowało mi śmiechu a dzięki Nico powrócił mi na twarz. Wszystkie kobiety w sali śmiały się razem z nami, Nico jest pociesznym chłopcem.
- Ooo moja śliczna :* ( Marco stanął w drzwiach i szeroko się uśmiechnął )
- Cześć kochanie :*
- Nico widzę, że udało Ci się poprawić cioci humor :)
- Tak wujek, ciocia znowu się śmieje :D
- I bardzo mnie uszczęśliwia taki widok. ( spojrzał na mnie, szeroko się uśmiechając )
- Witam Panie. ( powiedział lekarz wchodzący do sali, który podchodził w moją stronę ) zabieram Panią na badania. ( oznajmił po czym przyszła pielęgniarka i zawiozła mnie do gabinetu )
*** Gabinet
- Zrobimy USG, proszę się położyć.
- Dobrze. ( położyłam się na kozetce, a lekarz przeszedł do wykonywania zabiegu )
- Chce Pani znać płeć dziecka ? ( zapytał podekscytowany lekarz )
- Tak oczywiście, ale czy najpierw można zawołać mojego narzeczonego ?
- Tak można. ( powiedział, po czym otworzył drzwi i zawołał Marco )
Marco wszedł do gabinetu i usiadł obok kozetki.
- Czyli już mogę powiedzieć płeć dziecka ?
- Tak.
- Gratuluję, będziecie Państwo rodzicami wspaniałego synka. Proszę tu spojrzeć. ( lekarz pokazał na ekranie, naszego syna )
- Jaki śliczny, kochanie widzisz mały Reus :D ( Marco jest niemożliwy :D )
- Widzę kochanie.
- I teraz proszę mnie posłuchać. Ciąża po tym incydencie jest zagrożona, musi Pani bardzo na siebie uważać, nie męczyć się a najlepiej jak przez najbliższe 2 tygodnie będzie Pani po prostu siedzieć. Ja przepiszę witaminy, które troszkę powinny pomóc. ( mówił, i zapisywał wszystkie wskazówki na kartce ) jutro możemy wypisać Panią do domu, pod warunkiem, że wszystkie wyniki będą dobre.
- Obiecuję Panie doktorze, że ona będzie odpoczywała.( powiedział Marco, ściskając jego dłoń)
Marco zabrał mnie do sali, po czym zaczął obierać pomarańcze i banana.
- Marco jak chcesz to jedz, ja się prześpię.
- Dobrze śpij.